Spodziewałam się najgorszego, biorąc pod uwagę ostatnie dokonanie Patryka Vegi. Jednak całość dobrze spinał scenariusz Pasikowskiego i naprawdę dobra realizacja. Vega, mam nadzieję, odrobił lekcję po CIACHU i stowrzył film przygodowy, który można nazwać polskim odpowiednikiem Indiana Jones, choć każdy wie, że jest to wysoce wygórowane porównanie.
Nigdy nie byłam i już nie zostanę fanką przygód Klossa, choć na nich wyrosłam. I nawet po tak dobrej, jak na polskie warunki realizacji, wielbicielką polskiego szpiega w Wermachtowskim przebranie nie zostanę. Jednak muszę przyznać, że to dobry remake z genialnie połączoną kontynuacją losów bohaterów komunistycznego pierwowzoru. Oczy cieszy, gdy tak zgrabnie i z sensem połączono drogi tamtych postaci i znalazło się dla nich miejsce w tej wersji. Także chylę czoło scenarzystom za złożony hołd dla Mikulskiego i Karewicza, choć Panowie zdziadziali dość mocno :-)
Za słabą część filmu, uważam kiepsko dobraną obsadę. Mocno obsadzony drugi plan zabierał pole popisu pierwszemu. I chociaż Kot robił co mógł, nie mogłam znieść Trzebiatowskiej i Adamczyka, choć znad jego głowy znikła w końcu aureola. Szkoda również Mecwaldowskiego i Woronowicza, te role były najsłabiej rozbudowanymi, a tak świetnym aktorom powierzone.
Podsumowując. To dobra przygodowe kino. Scenariusz świetnie napisany. Całość trzymała w napięciu wystarczająco, by nie wyłączyć filmu. I jak na polskie warunki, mimo słabych efektów specjalnych, Vega nakręcił i ożywił w sposób naprawdę przyzwoity legendę, na której mógł polec równo.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))