Dustin Lance Black to koleś, który dostał Oscara za scenariusz do filmu Obywatel Milk. Z jego biografii wynika, że chłopak ma talent do scenariuszy. Stety lub niestety postanowił się albo rozerwać, albo przekwalifikować i stanął za kamerą. Czy udało mu się prześcignąć talent scenopisarski ? Moim zdaniem, nie. Virginia to jeden z tych filmów, które posiadają mocną fabułę i słabą realizację. I nie ważne ile znanych nazwisk zatrudnisz, to i tak jest to słabe.
Z pewnością całość broni świetny pomysł na fabułę. Choć nie oryginalny. Historii o ludziach z zespołem maniakalno-depresyjnym było już wiele. Ta nie różni się niczym. Główna bohaterka walczy nie tylko ze schizofrenią, ale i z nowotworem oraz depresją związaną z byciem złą matką. Całość jest rozwiązana dość gładko. Autor nie skupił się na objawach choroby, ale na jej skutkach i konsekwencjach.
Jeśli dodamy do tego trzy genialne kreacje, które absolutnie ratują ten film, to nie można tego tytułu skreślić lekką ręką. Jennifer Connelly znakomicie odegrała rolę psychotycznej matki, Ed Harris jej lubiącego zabawki erotyczne kochanka oraz Amy Madigan jego żonę. Madigan mimo roli drugoplanowej i naprawdę znikomej bytności na ekranie, robi niesamowite wrażenie. Swoją kreacją kradnie każdą scenę, jakkolwiek niewielka by ona była.
Brakuje mi jednak katharsis. Wstrząśnięcia. Mimo smutnego zakończenia, autor dość banalnie pożegnał widza z bohaterami. Na tyle banalnie, jak banalnie przeszedł po historii, którą stworzył, a która go realizacyjnie przerosła.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))