Jason Segel usiadł za stery scenariusza i wykrzesał z siebie, w końcu, naprawdę zabawną komedię romantyczną. I na szczęście bardziej komedię, niż romantyczną :-)
Para bohaterów planuje spędzić z sobą żywot, jednakże plany zawodowe jednego rujnują skutecznie plany zawodowe drugiego i tak rzeczywistość wkracza na salony. Generalnie Segel dostatecznie mnie przekonał, że kobieta w związku raczej nie ma szans na robienie kariery zawodowej, bo i tak pewnego pięknego poranka jej rola skutecznie ograniczy się do pampersów, garów i planowania imprez rodzinnych :-))
Na szczęście scenariusz jest tak dobry, że broni przeciętnej fabuły. Za produkcję odpowiada, nikt inny, jak Judd Apatow, a skoro on, to mamy dostęp do świńskich tekstów i golizny na ekranie. I o ile tej drugiej nie ma za wiele, o tyle dialogi wprost rozwalają śmiechem. Humor jest momentami wulgarny i chamski, ale skutecznie rozbawia. Na szczęście nie jest to oferta dla PG13, więc mamy dostęp do wszelkiej odmiany faków na ekranie.
Jason Segel wielokrotnie udowodnił, że nadaje się do ról komediowych i tak też jest tym razem. Świetnie gra totalnego przeciętniaka, którego humor jest na tyle inteligentny, że wykracza ponad tą przeciętność. Zaskoczył również Chris Pratt z rolą kompletnego przygłupa oraz Emily Blunt, której od dłuższego czasu skutecznie nie trawię, a mimo to... Blunt udało się fantastycznie odrzucić sztywność i wyniosłość, dzięki czemu stała się typową dziewczyną z sąsiedztwa.
Podsumowując jest to bardzo zabawna komedia z romansem w tle i szczytnym przesłaniem, że love conquers all. Na szczęście humoru jest więcej niż moralizatorstwa i zbędnej ckliwości, więc całość oglądało się (mimo 2 godzin i 11 minut) nad wyraz lekko i przyjemnie.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))