Ten dzień obfituje w same niespodzianki.
Gdy już prawie mamy wiosnę, nadchodzi zima. Poranek przywitał mnie zawieją śnieżną, która zintensyfikowała się po południu, bym wieczorem miała tak zasypane drzwi wejściowe, że mogłabym budować tunel. Koszmar. Pół dnia przespałam, bo przecież ciśnienie musi iść w dół, po co w górę ? Jest niedziela to śpij. Szlak mnie jednak trafił i skutecznie podniosłam je sobie na biegu. Także jeśli te wywody są bez sensu, to wybaczcie... tętno jeszcze nie opadło.
Drugą niespodzianką tego dnia jest film NAIN SOURUZU aka 9 SOULS. Początkowo nadziwić się nie mogłam, dlaczego dramaty są tak cholernie zabawne. Ale po obejrzeniu całości, stwierdzam ostatecznie, tak to jest jednak dramat :-)
Zanim jednak opowiem coś więcej, muszę zrobić mały wtręt odnośnie symboliki, którą nafaszerowany jest ten film. Niektóre filmy bez instrukcji obsługi nie powinny być oglądane. Potem są zbędne nieporozumienia, niedopowiedzenia i zniesmaczenia. Albo ktoś ci zarzuci, że nie znasz się na kinie, bo nie wiesz co autor miał na myśli :-))))
Treść filmu porusza się wokół magicznej liczby 9. W kulturze japońskiej, w przeciwieństwie do kultury zachodniej (vide Europa i Ameryka) liczba 4 i 9 oznacza nieszczęście. U nas ich odpowiednikiem jest 13. Trzynastka również przeszła do kulutry japońskiej, ale nie jest ona tak znaczeniowo silna jak te dwie wyżej wspomniane. Czwórka bowiem oznacza śmierć, natomiast 9 jest oznaką nieszczęścia, czy cierpienia. Oczywiście tych liczb absolutnie nie można łączyć. Poniekąd połączenie dwóch cyfr 1 i 3, które tworzą 13, też daje 4. Ale tu poruszamy się w głąb przesądów, a nie o to chodzi, raczej o fakty. W każdym bądź razie, jak pojedziecie do Japonii, to nie zdziwcie się, jeśli w hotelu nie będzie piętra czwartego lub dziewiątego, lub pokoi z tymi numerami. I to niezależnie, czy te liczby funkcjonują samodzielnie, czy są ze sobą złączone. Z ciekawostek np.w japońskich szpitalach rzadko spotykany jest pokój o nr 43, zwłaszcza na porodówkach, gdyż ta liczba oznacza poród martwego płodu. Podobno ma to znaczenie literalne, ale nie znam japońskiego.
Jak ta symoblika przekłada się na film. Ano tak... mamy dziewięciu uciekinierów z więzienia, którzy przetrzymywani byli w celi nr 13. Dziewiątka przeplata się praktycznie przez cały film. Jeden z bohaterów wykonuje 9 przysiadów, na przedmioty mają po 9 ornamentów, 9 otworów ma ludzkie ciało :-))). Trochę jak w filmach Kubricka, znaczenie jest ukryte nie tylko w treści, ale też w scenografii. Trzeba jednak uważnie przyglądać się, co nie jest łatwe przy jednoczesnym czytaniu napisów :-)
Film posiada bardzo interesującą fabułę. Z jednej strony już sam tytuł sugerowałby nieszczęście. I choć jesteśmy od samego początku tego świadomi, akcja jest pełna zaskoczeń i niecodziennych przypadków. Losy tej dziewiątki, to czarna komedia. Kiedy ta kolorowa gromadka w końcu wypada z kanałów na wolność, jak tornado sieje za sobą zamęt i zniszczenie. To okradną sklep, to pobiją staruszka, to ukradną samochód, a kierowcę przywiążą do drzewa w ciemnym lesie, albo.... zgwałcą pasące się na łące owce (tutaj popłakałam się ze śmiechu). To przebiorą się w damskie łaszki, by spuścić manto innym chuliganom, to obsikają i zdemolują chałupę kolegi, którego w trakcie ucieczki odwiedzą. Typy spod ciemnej gwiazdy, palce lizać.
Pytanie, więc po co uciekli ? Więzień ucieka, gdy wstręt do czterech ścian przeradza się w tęsknotę za wolnością. I tak jest w przypadku tych panów. Pod pozorem odszukania "klucza do wszechświata" ukrytego w szkole niedaleko góry Fudżi, po drodze realizują swoje więzienne marzenia. Są one bardzo proste. Nie ukrywajmy mamy tutaj do czynienia z mordercami swoich dzieci, kolegów, przypadkowych ludzi. Jest złodziej, oszust, a nawet ojcobójca-kanibal :-)))) Ich pragnieniem jest spotkanie się z dziewczyną, córką. Wyrównanie rachunków z dawnymi kolegami. Choć w gruncie rzeczy to podświadoma wina zmusza ich do rozliczenia się z dokonanych krzywd. I to jest moment tragiczny tego filmu, który chcąc nie chcąc kończy się dramatem.
Oczywiście genialne kreacje aktorskie. Rewelacyjna fabuła, dialogi, prowadzenie akcji. Mimo swoich dwóch godzin, nie nudziłam się na sekundę. Może nie jest to najnowszy film (2003r.) to jednak kolejny dobry film japoński w tym roku, jaki obejrzałam i oby było ich więcej. Polecam.
Moja ocena: 8/10
Bardzo ciekawy tekst. Już wiem, że muszę obejrzeć ten film :).
OdpowiedzUsuńwarto, warto - polecam :-)
Usuń