Gdy czujesz, że życie cię boli a rzeczywistość jest bardziej przytłaczająca niż męka pańska, to nic tak nie poprawia nastroju niż całkowite ubabranie się w gnoju, syfie i całym brudzie tego świata. Po to tylko, by uświadomić sobie, że w życiu liczy się tylko chwila i zawsze może być gorzej niż jest.
SAM PRZECIW WSZYSTKIM to hasło, które mogłabym nieść na ustach przez całe moje życie. Brak zrozumienia, antyspołeczny charakter i nienawiść do obłudy i hipokryzji, tak po krótce można określić moje krnąbrne jestestwo. Myślę, że gdyby głupota chwastem rosła chodziłabym po mieście z Roundup'em.
Debiut filmowy Noe'go można nazwać manifestem człowieka zmęczonego życiem. Człowieka, który miał czelność urodzić się pod ciemną gwiazdą. Opuszczony, samotny, bez korzeni, bez wzorców. Typ osobowości uformowanej przez podwórko. Jeśli jest jakieś prawo to prawo silniejszego. Jeśli jest prawo w ogóle, to jest ono dla bogaczy. Dla biednych są więzienia. Tak po krótce sam bohater określa siebie.
Można powiedzieć, że rozumiem go bardziej niż mogłoby się wydawać. I choć nie mam życia tak przejebanego, jeszcze, to wystarczy mi moja wrodzona nadwrażliwość i empatia, oraz niechęć do tłumów, konwenansów i masowego uszczęśliwiania, by go zrozumieć.
Noe porusza w filmie więcej istotnych kwestii, niż mogłoby się wydawać. Na pozór obrazoburczy obraz, kontrowersyjny, brutalny i obezwładniająco szczery, wydaje się być szokującym. Powiem tak... zależy dla kogo :-) To nie jest tylko i wyłącznie film o psycholu szukającym wczorajszego dnia, którym zjebał życie sobie i innym. To surowa opowieść o moralności, o człowieczeństwie, o człowieku jako jednostce będącej trybikiem w maszynie, która nazywa się społeczeństwem. Czym jest prawda ? Czym jest normalność ? Czy obowiązujące zasady wprowadzają wolność, czy ją blokują ? Czy faktycznie jesteśmy wolni ? Te kwestie genialnie poruszał również Yorgos Lanthimos w filmie KIEŁ. Czy dobro ogólne jest dobrem jednostki ? Czy rzeczywiście odstępstwo od norm społecznych jest szaleństwem, czy przejawem buntu przeciw ubezwłasnowolnieniu ? Masa, masa pytań. Oczywiście ile ludzi tyle odpowiedzi. Jesteśmy tak bardzo uwarunkowani, że absolutnie nie wolni. Masa spraw, rzeczy, zasad nas ogranicza. Praca, dom, kredyty, rodzina, pudełka na buty, wizyty u kosmetyczki, odchudzanie, seriale, budzik o szóstej rano. Czy musimy ? Nie nic nie musimy. Możemy, ale nie musimy. Musimy oddychać, jeść, wypróżniać się i spać.
Kompletnie rozsypał mnie ten film. Jest wiele spraw, mocno kontrowersyjnych z którymi się zgadzam, ale cóż... taką mam kontrowersyjną osobowość najwyraźniej. Nawet końcowa scena, początkowo szokująca, w ostatecznych słowach bohatera nabrała nowego, już absolutnie nie szokującego znaczenia. Wszystko jest kwestią zrozumienia. Nie znoszę oceniania i sama staram się nie oceniać, choć ciężko idzie, powoli zauważam postępy :-) To jednak myślenie głęboko wschodnie. My natomiast żyjemy w kulturze zachodniej, w której bez oceny ani rusz. Oceniają cię w domu, w szkole, w pracy, u lekarza, na poczcie... wszędzie. Bo to się nie uczysz, bo to mało efektywna jesteś, bo to palisz za dużo, bo to masz za duże zęby, wielką dupę, krzywe nogi i małe cycki i wogóle jesteś wprostporopcjonalna do hobbita. Koszmar jakiś. A ja się pytam i zastanawiam czemu/komu to ma służyć ?
Ok koniec tych pseudo dywagacji.
Film jest utrzymany, tak jak historia cała, w bardzo surowej, trochę noir konwencji. Fakt, że trudno dostać dobrej jakości wersję. Całość jest jakby kręcona w mocno amatorski sposób. No i to kadrowanie. Mocno akcentowane dźwiękami wystrzału z pistoletu. Dzięki niemu wkraczamy głęboko w głowę bohatera i wiemy na co ma w danej chwili ochotę, co go denerwuje i niepokoi.
Już samo prowadzenie fabuły jest bardzo oryginalne. W trakcie seansu przeszła mi myśl, czy to film, czy audio book z obrazkami. O bohaterze i jego życiu dowiadujemy się wyłącznie z prowadzonej przez niego narracji. Jakże trudną rolę miał Philippe Nahon, który w każdym kadrze filmu musiał całym ciałem oddawać emocje, gdyż dialogów było naprawdę niewiele. Genialne aktorstwo.
Cóż mogę powiedzieć więcej ? Dziękuję Pawłowi Ch. za świetny tip. Strzał w dziesiątkę. Liczę na więcej ;-) i pozdrawiam.
No i oczywiście polecam każdemu, kto lubi trudne, mocne, kontrowersyjne, poruszające każdą komórkę kino. Kino, które nie boi się poruszać tematów niewygodnych, tematów tabu, tematów o których każdy w głębi duszy myśli lub je rozważa, ale jest zbyt chicken shit, by je wyrazić lub po ludzku samemu przed sobą się przyznać.
Moja ocena: 9/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))