Nie da się ukryć faktu, że ten film to jeden, olbrzymi product placement. Nie ukrywam też, że traktowanie filmu jak spotu reklamowego mocno mnie drażni. A jeśli ma on trwać dwie godziny, to pełen rzyg. Cóż jednak począć, gdy opowiedziana historia jest ponadczasowa, a dialogi naprawdę zabawne. Z drugiej strony, jak spojrzymy na tę piękną wizytówkę, jaką zaserwował nam GOOGLE to kurcze... kto by nie chciał tak pracować. Seans z tym filmem powinien być przymusowy dla wszystkich skostniałych łbów w Zarządach, którzy żydzą (tak żydzą !!!) paru groszy na umilenie pracownikom codziennej harówy przez następne 40 lat, z czego 20 to najlepszy okres ludzkiego życia.
I szczerze powiem, że mam w dupie, to przewalające się przez kolejne kadry logo GOOGLE. Film jest fajny, zabawny i lekki.
Historia opowiada przygodę związaną ze zdobyciem pracy dwóch handlowców w średnim wieku, którzy nagle stanęli w kropce tracąc swoją dotychczasową posadę. Zrządzenie losu zagrało i szukając kolejnych ofert w internecie jeden z bohaterów wpadł na genialny pomysł : skoro mamy zaczynać od nowa jako parobki, to czemu nie zacząć od dna jako stażyści. I po nitce do kłębka, bohaterowie są już w LA, gdzie z wielką grupą młodych, prężnych, zmotywowanych, dobrze wykształconych i tryskających geniuszem nerdów i geeków stają w konkury o stałą posadę.
Film to zabawna odpowiedź na pytanie: czy poprzednie pokolenie jest w stanie podążyć za postępującymi gwałtownie zmianami ? czy ich doświadczenie jest przydatne ? i co generalnie jest bardziej istotne: doświadczenie czy wiedza, praca zespołowa czy indywidualna ?
Nie ma jednoznacznych odpowiedzi na przynajmniej to ostatnie pytanie, które w głównej mierze zależy od specyfiki pracy. Jednak na przykładzie obrazu widzimy, że doświadczenie życiowe, czy zawodowe zdobywane przez lata jest o wiele bardziej cenne, niż lata spędzone przy książkach. Nie dewaluując oczywiście znaczenia edukacji.
To również odpowiedź na różnice, które dzielą pokolenia. Z jednej strony tak ogromne, że wydają się nie do nadrobienia, czy przeskoczenia. Z drugiej, przy odrobinie chęci i siły woli można te znaczące odległości zminimalizować.
Cóż ja się bawiłam naprawdę dobrze. Masa zabawnych dialogów. Masa świetnych porównań charakteryzujących ową odległość mentalną między dorosłymi a młodymi. No i kreacje aktorskie, w których zarówno Vaughn, jak i Wilson dali czadu. To przykład pewnego gatunku komików, którzy z poważną miną potrafią wcisnąć ci taki kit, że umierasz ze śmiechu. Przy okazji zastanawiając się, czy nie popełniasz faux pas, a nóż widelec to nie był żart.
W każdym bądź razie to świetna komedia na sobotnie przedobiedzie i jeśli ktoś ma ochotę na rozluźnienie to zapraszam.
Moja ocena: 7/10
Potwierdzam. Przyznaję Międzynarodowy Znak Obrazu Pełnego Optymizmu, w skrócie MZOPO.
OdpowiedzUsuń