Shari Springer Berman,
Robert Pulcini to duet stojący za znakomitym filmem Chlopak do towarzystwa (2010). Niestety, po obejrzeniu kolejnych ich projektów wydaje się być on bardziej wypadkiem przy pracy, niż przemyślanym dziełem. Będąc jednak mniej złośliwą, stwierdzić muszę, że duet ma świetny warsztat. Problem w tym, gdy w rękach tkwi słaby scenariusz ich możliwości wyciągnięcia historii na wyżyny się po prostu zatykają. Tak było w przypadku CINEMA VERITE, w którym stworzyli rewelacyjny klimat snując nudnawą historię. I tak samo, w przypadku GIRL MOST LIKELY.
A film zapowiada się obiecująco. Jak jedne z tych historii o neurotycznych rodzinach, które lubię najbardziej. Bohaterka, grana przez Wiig, to młoda, sfrustrowana kobieta w wieku dojrzałym, która nagle staje przed problemem bycia porzuconą przez narzeczonego. Wpada więc w histerię. By go odzyskać, popełnia sfingowane samobójstwo. Efekt wyszedł z tego mizerny i zamiast w ramiona lubego trafiła w ramiona matki krejzolki i jej jeszcze bardziej sfiksowanego kochasia.
I naprawdę mogło być bardzo zabawnie. Niestety kompletnie zmarnowano potencjał tego filmu. Filmowa Imogene to przecież tak plastyczny materiał. To bowiem bardzo inteligentna kobieta, która wyrosła w domu totalnych świrów. Jak słoń w składzie porcelany porusza się po śliskim gruncie wyłożonym, niczym dywan, z troglodytów i mitomanów. Nie pasuje do swojej rodziny, jak i nie pasuje do czasów, w których żyje. Jednak jej pragnienie wyrwania się z tzw.przedmieść i małomiasteczkowej powierzchowności jest tak silne, że absolutnie nie przeszkadza jej robienie z siebie kretynki i bycie pośmiewiskiem dla jej nowojorskiego, bogatego towarzystwa.
Dużym atutem tego filmu jest obsada. Absolutną popisówę odstawiła Annette Bening, grając zwariowaną matkę. Szkoda jedynie mało rozbudowanej, a bardzo zabawnej postaci tajemniczego agenta CIA, ukrywającego się pod równie wielce tajemniczym pseudonimem George Bousche, którego zagrał Matt Dillon. Wiig natomiast nie bardzo odstaje od roli, którą znamy z DRUHEN. To nadal to same, bardzo bystre dziewczę, obsługujące ciętą ripostę lepiej niż czajnik na wodę. Laska, która szuka, gubi się, popełnia błędy, a przy tej życiowej nieporadności jest nieziemsko urocza.
Fajny soundtrack przebojów z lat 80-tych. Zabawne stylizacje Wiig. Tylko humor coś zawiódł. Niewiele bowiem momentów naprawdę zabawnych. Można wręcz zliczyć na palcach jednej dłoni. Poza tym rażą trochę klisze. Z pewnością, gdyby autorzy pokusili się o więcej humoru, przeszły by one niezauważenie. Zazwyczaj tak bowiem w komediach jest, że wciąż śmiejemy się z tego samego, tylko "łaszki" się zmieniają. Szkoda, naprawdę szkoda, bo autentycznie momentami ciężko ten film było odróżnić od dramatu.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))