Kiedy usłyszałam, że nowe przygody emerytowanych herosów z lat 80-tych mają być sygnowane w kategorii wiekowej PG13 stwierdziłam, że Stallone albo został wykastrowany, albo kolejny rozwód wydusił z niego kupę kasy, albo postanowił sięgnąć swoją "twórczością" do szerszej widowni. Wprawdzie nie orientuję się w jego podbojach miłosnych, a i stan jego przyrodzenia jest mi dotąd nieznany obstawiam więc z musu opcję trzecią. Sly postanowił przywitać się z nowym pokoleniem, młodszym pokoleniem, pokoleniem, które za cholerę nie wie co to TERMINATOR, PREDATOR, CONAN, RAMBO, ROCKY, czy inny zły madafaka, który podbijał rynki filmowe, gdy owi 13-latkowie bujali się jeszcze po jądrach przyszłych ojców. Byłam więc sceptyczna i nawet po seansie stwierdzam, że obraz został pozbawiony charakteru, ale .... ale to nadal fajny akcyjniak jest.
Stallone nie odżegnuje się od swego pokolenia, choć mocno odmłodził ekipę. Akcja rozgrywa się wokół pościgu za dawnym przyjacielem [Gibson], który zszedł na ciemną stronę mocy, a w dopadnięciu drania ma mu dopomóc stara ekipa plus młody narybek zabijaków.
Nie da się ukryć, że nowi NIEZNISZCZALNI to powiew świeżości w nadal oklepanej formule. Fabuła jest prosta, kompletnie mało zawiła, dym na ekranie i wióry lecą. Stallone wprowadzając młodych, buńczucznych bohaterów postanowił skontrastować ich brawurę z doświadczeniem starej gwardii. Energię, zuchwałość i chojractwo przeciwstawił rozwadze, wprawie i rutynie, choć chłopaki są nadal żwawi mimo wieku. Wprowadzono sporą dawkę humoru wynikającego głównie z leciwości bohaterów, a akcja prowadzona jest wartko i z przytupem. Nie da się jednak ukryć, że ograniczenia płynące z PG13 mocno osłabiły naturalność obrazu. Brakowało tylko, by każdy z bohaterów sobie dziękował, przepraszał i życzył wszelkiej szczęśliwości, bo przez te bite dwie godziny filmu nie padło magiczne słowo "fuck", nikt nikogo obelżywie nie sponiewierał, a krwi i rozrywania członków <a wybuchów co niemiara> raczej nie uraczymy. Obraz został mocno wygładzony, podretuszowany pod młodego odbiorcę, a z porządnej sieczki i młócki zrobiło się wybuchowe kino familijne. Jedni nie zwrócą nawet na to uwagi, mnie to jednak mocno uwierało.
Jakby jednak nie patrzeć lubię tę serię głównie za sprawą powracającej nostalgii do czasów minionych i sentymentu do kina lat 80-tych. I choć NIEZNISZCZALNI zostali pozbawieni pazura nadal przyjemnie się na nich patrzy, a obsada aktorska jest wprost bombowa.
Moja ocena: 7/10
Ojojoj, jeszcze to kręcą? Wolałbym ich zapamiętać takimi jacy byli wtedy, a nie grupą geriavitu.
OdpowiedzUsuńKręcą kręcą, pewnie następna część będzie animowana, dla przedszkolaków :D
UsuńNo, to chyba w tym kierunku zmierza. Hollywood co jakiś czas stara się stworzyć akcyjniaka w stylu lat 80', ale nic z tego nie wychodzi. Jedynie "Predatorsi" mieli dla mnie tamten klimat.
UsuńCzyżby pokaz przedpremierowy? :)
OdpowiedzUsuńA jakżeby inaczej :-)
UsuńOglądałem po angielsku już :) na pewno pójdę na to do kina!
OdpowiedzUsuń