Mikkel Norgaard zekranizował powieść Jussi Adler-Olssen "Kobieta w klatce" i muszę przyznać, że nie jest to zachwycająca ekranizacja. O ile fabuła filmu nawiązuje do klasycznych kryminałów i w tej stylistyce nakręcony jest ten film, o tyle brakuje mu wspólnego mianownika z powieścią, jakim jest tajemniczość. Nie czuję się porażona tą kryminalną opowieścią. A szkoda.
Film rozpoczyna się sekwencją scen z klimatem łudząco przypominającym sceny z SIEDEM. Policjant Carl Morck podczas akcji zostaje postrzelony, jednak jego powrót po długiej rekonwalescencji do służby już nie jest tak oczywisty. Niesympatyczny, gburowaty, nielubiany przez współpracowników i szefa zostaje odsunięty od czynnej służby. Przydzielono mu jednak zadanie w nowo powstałym departamencie. Zadaniem Carla będzie biurokratyczne odhaczanie spraw zamkniętych lub przedawnionych w celach archiwizacyjnych. Buńczuczna natura Carla nie pozwala mu jednak zamknąć się za biurkiem. Mimo zakazów przełożonych, Carl na własną rękę wraz z pomocą przydzielonego mu asystenta spróbuje rozwikłać przedawnioną zagadkę.
KOBIETA W KLATCE to klasyczny kryminał oparty na solidnej zbrodni i próbach jej rozwikłania. Odnajdziemu tutaj mocne charaktery, cwanego przestępcę, niechętnych sprawie przełożonych i kolegów po fachu oraz ofiarę i wyszukane metody jej torturowania. Wszystko podszyte solidnym motywem, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, aż do końca.
Wydawałoby się, że dzięki takiej konstrukcji film nabierze solidnych cech, wręcz znamion kryminalnego majstersztyku na miarę, chociażby MILLENNIUM. Niestety o ile film utrzymany jest w mrocznej atmosferze, wkrada się pomiędzy poszczególne kadry schemat i tendencyjność.
Reżyser Norgaard stara się zachęcić widza, pobudzić jego ciekawość, podłechtać emocje stosując dwutorową narrację. Czy jest to jednak atut? Z jednej strony, od ręki poznajemy skutki porwania ofiary i jej przetrzymywanie, z drugiej zaś, traci na tym aura tajemniczości. Dość szybko również poznajemy przestępcę, co również nie sprzyja kryminalnej otoczce. Pozostawiając jednak krytykę i malkontenctwo, KOBIETĘ W KLATCE ogląda się całkiem przyjemnie. Nie jest to wprawdzie zachwycający i mega emocjonujący seans, ale zarówno fabuła, intryga, jak i miła dla oka kreacja Nikolaj Lie Kaasa sprawia, że film staje się zjadliwy. Jeśli więc macie ochotę na przyzwoity kryminał z charakterem, to KOBIETA W KLATCE powinna spełnić Wasze oczekiwania.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))