Michael Mann od lat symbolizuje wysoką jakość w amerykańskim kinie akcji. Reżyser, który bezbłędnie oddaje energię, żywiołowość i dynamikę na ekranie. Przy okazji przekształcając każdy ze swych projektów w cudowną wizualną perełkę okraszoną równie dobrą ścieżką dźwiękową. Można uznać, że Mann to detalista. Jego filmy dopracowane są do najmniejszego szczegółu i ta dbałość o detal jest w jego filmach wręcz namacalna.
THIEF to pełnometrażowy debiut Michaela Manna. Fabuła, konstrukcja postaci stanowi preludium do późniejszego majstersztyku reżysera HEAT. Mann scenariusz opracował na podstawie powieści Franka Hohimera. Ta genialna, kryminalna opowieść to perełka w gatunku heist movie. Główny bohater, Frank jest profesjonalistą w swoim fachu. Ten honorowy gość pod przykrywką biznesmena włamuje się do sejfów. Jego oczkiem w głowie są kamienie szlachetne. Frank osiągnął już prawie wszystko. Coraz częściej myśli o emeryturze i ustatkowaniu. Jego plany jednak legną w gruzach, kiedy przyjmuje ostatnie zlecenie od Leo, grubej ryby w złodziejskim światku.
Mann po raz kolejny stworzył piekielnie dobry film, który można śmiało uznać, jako kompletny. Zachwyca zarówno sprawnie poprowadzona akcja, jak i efekty, zdjęcia, genialne aktorstwo w pierwszym i drugim planie oraz bezbłędnie poprowadzona fabuła. Dodatkowego smaczku dodaje wyśmienita ścieżka dźwiękowa od pionierów muzyki elektronicznej, Tangerine Dream.
Wszystkim wielbicielom kina akcji, heist movies polecam ZŁODZIEJA. Z pewnością po seansie zatęsknicie za powtórką z HEAT. Ten film jest do niego idealnym wprowadzeniem. To jeden z bardziej przyjemnych seansów ostatnich czasów. Film, który jest skończonym dziełem i który w pełni zasługuje na rekomendację.
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))