Nie jestem znawczynią kina filipińskiego, choć kilka pozycji udało mi się obejrzeć i byłam z nich zadowolona. Bez większych więc oporów zasiadłam do seansu z ON THE JOB. Ten film mocno lawiruje pomiędzy kinem akcji, kryminału i dramatu, przynosi jednak wiele frajdy. Głównie za sprawą wartko prowadzonej narracji, jak i ciekawie poruszonego tematu korupcji.
Nie znam filmów reżysera Erika Matti oprócz noweli, którą udało mi się zobaczyć w zbiorze horrorków ABCs OF DEATH 2. W swym pełnometrażowym filmie opiera się na wydarzeniach, które miały miejsce na Filipinach. Wprawdzie historia jest faktami inspirowana, nie zmienia to faktu, że jest wielce interesująca.
Oto, dwójka bohaterów, więźniów przechodzi bardzo oryginalną resocjalizację. W czasie swego pobytu penitencjarnego zostają wynajęci przez służby działające na rzecz polityków, by poza murami więziennymi pozbywać się niewygodnych oponentów. Cały proceder bierze w łeb, gdy dwójce płatnych morderców zacznie deptać po piętach młody, ambitny detektyw.
Film nie jest wielce widowiskowy, jednak jego sporym atutem jest wartka akcja. Prowadzenie fabuły przypomina filmy Stevena Soderbergha. Całości dodaje smaczku wtórująca akcji ścieżka dźwiękowa.
Ten film trzyma bardzo dobrze skrojony scenariusz. Sam pomysł z zatrudnieniem więźniów odbywających karę, którzy potajemnie opuszczają więzienie, by na zewnątrz likwidować niewygodnych politykom ludzi, wydaje się być ciekawym pomysłem. Film wprawdzie dotyka przeżartego korupcją i kolesiostwem rządu na Filipinach i władzy w rękach wojskowej policji, fabuła skupia się jednak na wątku kryminalnym i etycznym, politykę pozostawiając jako tło dla opowieści.
Polecam zatem wszystkim, którzy szukają w kinie ciekawych rozwiązań fabularnych oraz energicznie prowadzonej fabuły. A dla tych, którzy lubią wykraczać poza kino amerykańskie, czy europejskie będzie to nie lada gratka.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))