Moje pierwsze spotkanie z filmem Alexa Coxa, nie licząc jego scenariusza do LAS VEGAS PARANO. I będzie to raczej ostatnie spotkanie. Latami podchodziłam do tego filmu i sama już nie wiem, co mnie od niego odciągało. Być może przeczucie, intuicja, szósty zmysł, ale przeceniała siebie nie będę. Z pewnością nic bym nie straciła, gdybym nie obejrzała tego filmu. No może, jedynie widok szalejącego Oldmana.
Fabułę większość z pewnością zna. Film Coxa w krótkiej reminiscencji opowiada o burzliwym związku basisty Sex Pistols z szalejącą groupie. Opowieść swoją zaczyna od tragicznego zakończenia ich relacji, czyli śmierci Nancy. Od tego momentu cofamy się do czasów ich spotkania. Reżyser przeprowadza nas głównie przez narkotyczno-alkoholowe libacje pary oraz prześlizguje się po dość miałkiej karierze Sida, jako muzyka.
Z pewnością film jest skierowany do fanów grupy i muzyka. Gdybym oglądała ten filmu w okresie mojej fascynacji punkiem, to może bym się zachwyciła. Niestety film jest bardzo przeciętny, wręcz marnie zrealizowany. Jedynym jego atutem jest Gary Oldman. Bez niego nie przeszłabym przez 30 minut seansu. Postać Nancy, a właściwie aktorka ją odgrywająca, nie dość, że szpetna na maksa, do tego z tak irytującą manierą, że miałam ochotę wyrwać jej te tlenione włosy. Choć jej postać była zarysowana dość karykaturalnie, jako ześwirowanej ćpunki, która szuka frajera na kasę i dragi, to jednak aktorsko Webb nie sprostała. Zastanawiam się, jakby poradziła sobie z tą postacią Courtney Love i szczerze, ją w tej roli widzę.
Nie mam złudzeń zarówno, co do jakości obrazu, jak i co do treści. Film o ludziach, których związek polegał na przepieprzeniu własnego życia, wiecznej jeździe na krawędzi i absolutnym nihilizmie połączonym z jawną głupotą, kompletnie mnie nie wzrusza. Każde czasy rządzą się swoimi prawami, a takie były czasy punka. A film? Dla chętnych i wielbicieli gatunku. Ja w nim znajduję jedną, jedyną wartość dodaną, którą jest Gary Oldman, cała reszta poniżej średniej.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))