Należę do tego gatunku ludzi, którzy Magika poznali w czasach chwały Kalibra 44. I stety, czy niestety zarówno teksy Kalibra, jak później Paktofoniki wywarły na mnie taki wpływ, że do dzisiaj mam wstręt do polskiego hip hopu. Chłopaki podnieśli poprzeczkę tak wysoko, że na palcach jednej ręki mogę zliczyć składy, które inteligencją tekstów mogłyby z nimi rywalizować. Ale do rzeczy...
O czym jest ten film ? Wie ten, kto mniej lub bardziej interesuje się kinem. Raz, że w mediach szał na Paktofonikę powrócił, a dwa, historia jest tak mocna, że zaintryguje niejednego przeciwnika składu. I tak, jak dużo mówi się o tym filmie, tak wiele dobrego faktycznie o nim słyszałam. Są i głosy sceptyczne. Jest ich jednak niewiele. Życie najwyraźniej broni się samo. Zachęcona opiniami i powrotem do czasów przeszłych, poraz drugi w życiu wybrałam się do kina na polski film. I ... nie żałuję. Aczkolwiek...nie podzielam ochów i achów większości, chyba jednak już tak mam, że z większością mam na bakier.
Zacznijmy więc od reżysera, tudzież nagradzanego za KI Leszka Dawida. Tworząc KI Dawid uzupełnił w polskim kinie pewną lukę, która jest zaniedbywana od bardzo długiego czasu. Mówię tu o polskim filmie obyczajowym. I zarówno tematyka (scenariusz współtworzył Dawid), jak i realizacja były na bardzo dobrym poziomie. Sama nie wiem, czy to zasługa budżetu, czy rzeczywiście scenariusza, film był jak na polskie standardy rewelacyjny. Inaczej ma się kwestia w JESTEŚ BOGIEM. Tutaj Dawid był już wyłącznie odpowiedzialny za reżyserię i chyba największym mankamentem tego filmu był scenariusz. Nie będę się czepiała luk w faktycznej historii PAKTOFONIKI i Magika, i ilości faktów, które pominięto lub po prostu przerobiono na potrzeby fabuły. Już w latach 80-tych mój guru Tym powiedział "Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu...". I chyba z takiego założenia wyszedł Pisuk.
Brakowało mi również emocji. Zbyt pobieżnie potraktowano chorobę Magika, jego problemy z narkotykami, wojskiem i całą tą machiną. Praktycznie wcale nie nadmieniono, o co tak w ogóle poszło z Kalibrem. Może nie ma to większego wpływu na fabułę, ale z pewnością oddałoby emocje z jakimi zmagał się bohater. Jednocześnie pozwoliłoby to widzowi, który nie zna zbyt dobrze losów Magika, zrozumieć przyczyny tak tragicznej decyzji. Reżyser poniekąd tłumaczył się z takiego obrotu spraw, chęcią pokazania realiów Śląska w latach 90-tych. Może faktycznie dla takich osób, jak ja (jestem z Pomorza) industrialny krajobraz może być równie egzotyczny, co kotlet z renifera. Ale nie oszukujmy się. Blokowiska, blanty i bieda są wszędzie. I nie trzeba wizualizować realiów, które wszystkim są doskonale znane, kosztem owej prawdy ekranu. Jednak nie jest to film stracony. Oczywiście sam pomysł sięgnięcia do historii składu, jest fascynujący. Cały czas nasuwa mi się stwierdzenie, że szkoda wielka tak ogromnych talentów. Aktorski tercet był niesamowicie bliski pierwowzorom. Marcin Kowalczyk rapujący "Plus i Minus" sprawił, że ciarki mi przeszły po plecach. Magik miał manierę strasznie trudną do skopiowania. Szacunek wielki dla aktorów za fristajl. Również drugi plan był niezwykle mocny. Genialny Arkadiusz Jakubik w roli menedżera. Wywalał sceny do góry nogami. Jest ogromnie utalentowany, ale to już pokazał w DOM ZŁY.
JESTEŚ BOGIEM to jeden z tych nielicznych, naprawdę nielicznych polskich filmów, na które nie żal rzuconego grosza. I mam nadzieję tylko, że moda na PAKTOFONIKĘ nie wróci ze względu na modę na film, tylko na mądre, niezależne teksty, które mają coś więcej do powiedzenia, niż "będę brał cię w aucie" :-).
ps. Polecam lekturę :-) Abradab o JESTEŚ BOGIEM
ps. Polecam lekturę :-) Abradab o JESTEŚ BOGIEM
Moja ocena: 7/10
bardzo dobry polski film, pozytywne zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam koleżankę z filmowego.fanatyka :)
Amandine (filmdine.blogspot.com)
Również ślę WIELKIE pozdrowienia :-)
Usuń