Nowy film Ferzan Ozpetek całkowicie mnie zawiódł. Nie jest to zły film, jednak jak ma się w głowie
Okna
, czy Mine vaganti. O milosci i makaronach to nie sposób odnieść wrażenie, że nasz Ozpetek odszedł od obranej drogi.
Film opowiada historię młodego mężczyzny, który bardzo chce zostać aktorem. W między czasie para się nocną robotą wypiekacza rogalików. By móc sprostać swoim ambicjom wynajmuje dom, w którym zamieszkały.... duchy. Duchy aktorów teatralnych, którzy zginęli w czasie drugiej wojny światowej.
Jak się mylnie może wydawać, to nie jest horror. Trudno mu również nadać znamiona suspensu, choć próba bohatera w odnalezieniu prawdy dotyczącej śmierci trupy teatralnej, może nam to sugerować. Tak właściwie jest to opowiastka o bohaterze, który jest tak samotny i niespełniony, że całkowicie odnajduje się w towarzystwie owych mar. Poraża swoją życzliwością i nawinością.
Film ma wiele znamion znanych z filmów Ozpetek'a. Widać tutaj lekkość opowiadania historii, czuć emocje, nie mówiąc o bardzo oryginalnych postaciach. Jednak brakuje mi punktu zaczepienia. Błądziłam po ekranie jak owe duchy po domu. W pewnym momencie zagubiłam jednak sens tego filmu. Po co, na co, dla kogo ? Sztuka dla sztuki, czy konieczność wyrażenia siebie na siłę ? Trudno znaleźć odpowiedzi. Ale jeśli znajdzie się ktoś komu ten film się spodobał to chętnie usłyszę, co go w nim urzekło. Ja póki co stałam się absolutnie nieczuła na MAGNIFICA PRESENZA :-)
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))