Zachęcona bogobojnymi nawoływaniami czarnej mafii z ambony, postanowiłam dzisiejszą ucztę zacząć od (nomen omen!!!):
HELLRAISER z 1987, by oswoić się z tym co nieuniknione. Wuju ! grzej mi ławę ;-)
THE OMEN z 1976 , skorom poganin to niech zobaczę co tracę ;-)
a na deser - THE EXORCIST z 1973 , bo to dobry czas na wypędzenie demonów
Dobre, klasyki ;)
OdpowiedzUsuńJa obowiązkowo zapodaję "Kruka".
cały miód mojego dzieciństwa :-)w zestawieniu brakuje jeszcze Lśnienia i Carrie, ale to na następny rok :-)
UsuńTo jak dla mnie jeszcze "Mgła" Carpentera. To pierwszy horror, jaki w życiu obejrzałam :) Zaraz potem zapodawali drugi, o braciszkach syjamskich, z których jeden był mocno niewyględny, więc go po rozdzieleniu chowali w szafie; tamtego drugiego juz nie pamiętam, kto i kiedy to popełnił, ale Carpentera się nie zapomina :)
Usuń