Zanim cokolwiek napiszę, nadmienię że bardzo lubię filmy o Bondzie. Natomiast tym razem pewnie podpadnę tysiącom (wliczając w to krytyków), którzy dają temu filmowi 8 punktów na 10 i pieją peany w przestrzeń kosmiczną, jakim to fantastycznym klasykiem jest ten film.
Powiem krótko. To mega, hiper, maxi przereklamowany GNIOT, w który władowano tyle kasy, że teraz spece od PR robią wszystko, by się ona zwróciła.
Wydałam masę kasy na usypiacza klasy B z mega wypasioną obsadą.
Cała esencja filmów o Bondzie została zachwiana.
W dupę wzięły, w kosmos wypasione auta z gadżetami, typowo "bondowe" zabaweczki i wypielęgnowane lale, co to od spływającego botoksu i silkonu nie jednej Pani z zazdrości kwas żołądkowy podchodził do gardła, o Panach nie wspomnę.
Co mamy zamiast tego ? Jaguara - widziałam lepsze egzemplarze u nas na dziurawych ulicach, beznadziejną komórkę, która.... odbiera sms-y (wow!), wychudzoną czarnulę i wypłosza o urodzie podobno orientalnej (pod warunkiem, że ten orient jest w krajach byłej Jugosławii) oraz Bonda, który wyglądem przypomina śmierdzącego menela spod budki z piwem, niż demona seksu, na widok którego laskom majty spadają.
Jestem w szoku.
Ktoś wymyślił sobie z dupy fabułę, która po 2 godzinach męczarni ma na celu uśmiercenie M. Niestety starość Dench jest tak widoczna, że aktorka faktycznie lekko słania się na nogach. Nawet sam Sam Mendes, jeden z moich ulubionych reżyserów, nie podźwignął tematu. Ten facet jest doskonały w dramatach psychologicznych i taki jest ten Bond. Jego jaja zostały skutecznie wycięte na rzecz kozetki u psychoanalityka.
Trudno... liczę na moment, w którym dawny Bond wróci. I znowu będzie łamiąca wszelkie prawa fizyki akcja, odjechane fury i gadżety, zupełnie nieprzydatne, a robiące wrażenie. Po tym filmie stwierdzam, że tęsknię za wybuchającymi długopisami.
Jedynie Bardem zrobił co mógł. Jak zwykle pokazał, że w roli pojeba mu, absolutnie, do twarzy. Szkoda tylko, że efekty oszpecenia jego twarzy były tak marne, że aż łza ze śmiechu popłynęła mi z oczu. I to był najlepszy moment tego filmu :-).
Jak to mówią, nie jest źle. Zawsze może być gorzej ;-)
Moja ocena: 3/10
Hm. Wybieraliśmy się na to, ale ostatecznie zwyciężyła kolacja w greckiej knajpie.
OdpowiedzUsuńMoże jednak obejrzę przy innej okazji, bo lubię Bonda (jestem w ogóle brytofilką :)) No ale Bond to Bond i nie lubimy, gdy robią z niego na siłę kogoś innego, nie?
Mnie od początku odrzucała aparycja odtwórcy, nie żeby był niewyględny, ale w ogóle nie kojarzy mi sie z Bondem, a jak główny bohater nie konweniuje z rolą, no to trudno, żeby było dobrze.
I bardzo dobrze zrobiliście :-) Dobre jedzenie i tak jest lepsze, niż dobry film, a jak jest kiepski, to już w ogóle nie ma o czym mówić :-)
UsuńPowiem Ci szczerze (bo tak cały czas jestem w szoku i sumuje wszystkie za i przeciw), że gdybym pewnie oglądała SKYFALL na małym ekranie wypadłby lepiej. Pewnie dałabym zamiast 3, może 5 albo 6 punktów. A to z jednego względu. Magią jest przycisk Fast Forward ;-)))) a w kinie cholernie mi go brakowało :-)))