Pisanie o ICHIMEI Takashi Miike przychodzi mi równie ciężko, co "rozkminianie" teorii względności. To film bardzo trudny i ciężki, i to jeden z powodów. Drugi, nie oglądałam pierwowzoru z 1962r. Masaki Kobayashi SEPPUKU. I to chyba błąd ogromny. Wieść gminna niesie, że pierwowzór jest o niebo lepszy od remake'u. A remake nie jest wcale taki zły :-) I co tu teraz pisać :-))?
Po pierwsze nie odniosę się do oryginalnej wersji. Więc będą to wyłącznie dywagacje na temat wersji Miike.
Po drugie nie rozumiem, dlaczego kultura zachodnia tak uczepiła się odniesienia HARAKIRI w kontekście SEPPUKU. Z różnych źródeł wynika, że jest to wśród narodu kraju kwitnącej wiśni dość obraźliwe określenie na to rytualne samobójstwo, będące nieodzownym elementem Kodeksu Bushido.
Ale abstrahując... Na filmweb'ie znalazłam bardzo dobry opis fabuły nie odkrywający ani rąbka tajemnicy, jaka w tym filmie się kryje. Fabuła posiada ogromny moment zaskoczenia, zwłaszcza dla takich laików jak ja, którzy nie przeszli inicjacji na wersji Kobayashi'ego. Więc nie ma sensu zdradzać całej treści, ponieważ bez niej ten film byłby mdłą i nużącą ekranizacją życia siedemnastowiecznej Japonii.
"Samuraj Hanshiro, który popadł w ruinę, pragnie godnej śmierci i prosi o
zgodę na popełnienie rytualnego samobójstwa w Domu Ii, rządzonym przez
groźnego Kageyu. Próbując odmówić, Kageyu przypomina tragiczną historię
podobnej prośby ze strony młodego ronina Motome. Hanshiro jest
zszokowany przerażającymi szczegółami losu Motome, ale pozostaje wierny
swojej decyzji, aby umrzeć z honorem".
A teraz mały rys historii Japonii, by bardziej zrozumieć fabułę. A właściwie bohaterów i ich postępowanie. Wiek XVII w Japonii rozpoczął tzw. okres EDO. Jeden z najdłuższych okresów stabilizacji Państwa i zarazem izolacji Japonii od świata zewnętrznego. Te dwa czynniki wywarły ogromny wpływ na życie samurajów. Brak wojen zmusił siogunów do ograniczenia ilości swego "wojska". Wynikiem czego bardzo wzrosła liczba roninów. Wielu z nich nie mogąc pogodzić się z hańbą utraty Pana popełniała seppuku, inni żyli bardzo ubogo, jeszcze inni sprawowali funkcje urzędnicze. Izolacjonizm Japonii szybko powiększył kryzys gospodarczy, podział społeczny i biedę, zwłaszcza wśród samurajów. Z pewnością te czynniki miały ogromny wpływ na rozwój sytuacji w filmie. Jednak nie czasy historyczne są przesłanką, a bardziej ich wpływ na losy bohaterów.
Przez cały czas seansu zastanawiałam się, kto właściwie zawinił w tej tragedii. Czy Hanshiro mocno wpływając na decyzję poślubienia Miho ? Motome mocno zaznaczył swoje zdanie, że mimo wielkiego uczucia nie jest w stanie utrzymać rodziny. Czy właśnie owe czasy, które zmusiły samurajów do biedy i w pewnym sensie wykluczenia społecznego ? A może stosowany od wieków sposób wychowania samurajów i wpajany im Kodeks Bushido, który kładł niesamowity nacisk na honor, lojalność, szacunek do Pana oraz pełną gotowość do poświęceń ?
Z pewnością nie jest możliwa jednoznaczna kategoryzacja, ale wpływ wszystkich tych czynników ostatecznie nakreślił tragiczny los bohaterów.
Nie jest to film łatwy w odbiorze. Te dwie godziny to swoiste poświęcenie. Pewnie nie jest to zamierzony efekt reżyserski. Jednak przyznać muszę, że moje oddanie momentami było równie silne, co poświęcenie bohaterów. Film początkowo nuży. Jest to typowa stylistyka japońskich filmów o samurajach, w których powolnie rozwijająca się akcja kończy się niezłą jatką. I tutaj jest podobnie. Po prostu trzeba cierpliwie, niczym samuraj, spokojnie doczekać do rozwoju sytuacji. A gdy już się to stanie, to nikt nie będzie zawiedziony.
Tragizm jest ogromny i momentami nie do zniesienia. Kadry popełnianego seppuku przez Motome wstrząsnęły moimi trzewiami. Moja wyobraźnia tak okrutnie zagrała, że rozkrajanie brzucha mieczem wykonanym z bambusa autentycznie zabolało. Film wyzwolił we mnie masę emocji. Od bólu fizycznego, po współczucie i żal. Los bohaterów jest zarówno okrutny, jak i nieunikniony.
Uwielbiam Japonię oraz kino japońskie i jakkolwiek Japończycy nie psioczyliby na epokę izolacjonizmu EDO, dla mnie jest to najlepszy okres, jaki mógł im się przydarzyć. Dzięki niemu rozwinęła się ich kultura, przetrwała nieskażona zachodnimi czynnikami. A tradycja kultywowana jest do dziś. Dzięki niej Japończycy, to moim skromnym zdaniem, najbardziej kreatywny i oryginalny naród świata. Kocham ich kino do przesady. Więc mało kiedy jestem obiektywna.
I z pewnością popełniono masę lepszych filmów o samurajach od wspomnianego ICHIMEI. Z pewnością kino Kobayashie'go, czy Yasujiro Ozu, nie wspominając już o Kurosawie, który jest bardziej światowy, niż japoński, zasługuje na większą uwagę. Jednak warto... warto zobaczyć te piękne zdjęcia, scenografię, kulturę i mentalność.
Nie wiem również, dlaczego Miike postanowił zabierać się za remake, takiego opus magnum, jakim jest SEPPUKU. Może po prostu, najzwyczajniej w świecie, chce po swojemu, na nowo dać światu możliwość przyswojenia choć odrobiny historii i kultury Japonii. Nawet jego poprzedni projekt 13 zabójców (2010) nie jest filmem w 100% oryginalnym. Mam to jednak gdzieś. I obojętnie czy ten film jest lepszy czy gorszy od pierwowzoru, mnie się on podobał i kropka :-). A że Miike (
Gra wstepna
, Sukiyaki Western Django
, ICHI ZABÓJCA
) świetnym reżyserem jest, więc już w ogóle nie ma o czym mówić :-))
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))