Wprawdzie nie czytałam książki, ale jest to adaptacja pod tym samym tytułem.
Ten film to ciekawy przykład kina offowego, który w normalnych warunkach raczej nie ma racji bytu. Opowiada o dwóch przyjaciołach, którzy po zażyciu tajemniczego "narkotyku" nazywanego sosem sojowym, przenoszą się do drugiego wymiaru, by uratować tamtejszy świat przed żarłocznymi, inteligentnymi, z wypasionymi uzębieniem, obślizgłymi stworami. Ten film to swoisty mix SCANNER DARKLY z NAKED LUNCH.
Obraz jest mocno surrealistyczny. Bazuje na przeżyciach i wizjach "narkotycznych" bohaterów. Wychodzi poza percepcję przeciętnego człowieka. Patrząc pod tym kątem, jest to ciekawe, nawet bardzo, zestawienie. Połączenie wizji Witkacego z Burroughes'em :-)).
Jeśli dodamy, że oprócz drobnej roli aktorskiej, za produkcją stoi sam
Paul Giamatti , to powinna być to pozycja interesująca i zaskakująca. Niestety jednak samo nazwisko rewelacji nie czyni. O ile fabula rzeczywiście jest zarówno interesująca, jak i zaskakująca. To sam film już nie. Nie wiem, czy to pod wpływem emocji z DROGÓWKI, JOHN DIES AT THE END niemiłosiernie mnie wymęczył ? Monotonia i zbędne dłużyzny mocno nadwyrężyły moje zmysły. A szkoda. Niektóre sceny, zwłaszcza te końcowe (młócka w jamie Korroka kijem bejsbolowym owiniętym cytatami z Biblii) wydały się obiecujące i dobre. Cóż z tego jeśli 80% filmu już taka nie jest. Sam pomysł z kosmicznym robalem wydał mi się komiczny. To jakby parodia scjentologicznego międzygalaktycznego morsa, który wysysa mózg i czyni z ludzi bezwolne marionetki :-)
I o ile do obsady przyczepić się nie można, bo chłopcy rewelacyjnie wypadli, jako "ugotowani" zbawiciele wszechświata, o tyle poziom realizacji wydał mi się mocno przeciętny.
Reasumując, mam wątpliwości. Może za jakiś czas, gdy ponownie uda mi się obejrzeć ten film będę miała inne zdanie. Dzisiaj jednak, jest to rewelacyjny koncept ze zmarnowaną realizacją. Pomysł na fabułę i postaci zasługuję najwyższej noty, niestety sposób ich przedstawienia już nie. A szkoda...
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))