Po serii dość słabych filmów, liczyłam na pewne rozluźnienie w pechu. No i co ? Ano jak się rzep uczepi, nie ma zmiłuj. Niepowodzeń w filmowych wyborach ciąg dalszy...
Na tapetę trafiła komedia STAND UP GUYS niejakiego
Fisher Stevens 'a, który jak się okazuje, nie dość że jest dość szpetny, to i pięknych filmów nie tworzy :-)
Miało być zabawnie. Miało być przyjemnie. Miało być fajnie. A wyszło... jak zwykle.
Historia dwóch tetryków. Jeden z nich (Al Pacino) wychodzi z mamra, za niecne występki, a jego przyjaciel (Christopher Walken
) ma za zadanie go sprzątnąć, by wyrównać rachunki z innym stetryczałym, wrzaskliwym szefem gangu (Mark Margolis)
. Po drodze odwiedzają dawnego kolegę z paczki (Alan Arkin). Spotyka ich nieprzewidziana seria zdarzeń, która ma ogromny wpływ na rozwój akcji. Generalnie jest to film o starych ludziach i myślę, że tylko oni są w stanie łyknąć żart, który zamierzał przemycić Stevens do filmu. A ten żart okazał się czerstwą bułą nie do przełknięcia.
Obsada powiem szczerze, robi wrażenie. Takie tuzy, jak Walken, Pacino, Margolis czy Alan Arkin to marki same w sobie. Nie potrzebują rozwodzenia się nad ich talentem, a już w ogóle zachęty do oglądania filmów z ich udziałem. Jednak jeśli ode mnie by to zależało, to w tym przypadku zachęta jest ogromnie potrzeba. Ten film jest kolejnym przykładem, że obsada nie czyni filmu dobrym. I obojętnie ile doświadczenia niosą ze sobą, jaki ogrom talentu i wiedzy, bez dobrego scenariusza i jeszcze lepszego realizatora za kamerą, trudno jest obrócić gówno w cukierek.
Żal patrzeć, jak owi Panowie pocą się, szarżują, przyspieszają bicie serca ocierając się przy tym o dziesiąty zawał, gdy film jest po prostu słabizną. Czerstwe żarty, tandetne dialogi i fabuła tak miałka, że gdyby mogła krzyczeć, jej wrzask niósłby się przez lata świetlne do innej galaktyki.
Nie lubię się rozwodzić. Wolę, by było krótko, zwięźle i na temat. Moje czyste lenistwo mnie poniekąd do tego zmusza. Powiem więc krótko. Do kina ? - absolutnie nie, w telewizji ? - jak wyłączą mi internet, w komputerze ? - gdy obejrzę te 100 filmów, które zalega mi na twardym dysku i dorwę następne 100, które leży w poczekalni. Dopiero wtedy, mooooooże (a nie sądzę) wtedy, zdecydowałabym się na ponowny seans.
Moja ocena: 3/10
ps. Właśnie, tak wielką rozbudowaną rolę miała, że kompletnie o niej zapomniałam :-). Kariera naszej rodaczki Weroniki Rosati tak bardzo rozwija się w usa, że widziałam jej 30 sekundową scenę siedzenia na fotelu. Btw. uprzedzę, grała dziwkę w burdelu, jakby ktoś nie zauważył ;-)
ps. Właśnie, tak wielką rozbudowaną rolę miała, że kompletnie o niej zapomniałam :-). Kariera naszej rodaczki Weroniki Rosati tak bardzo rozwija się w usa, że widziałam jej 30 sekundową scenę siedzenia na fotelu. Btw. uprzedzę, grała dziwkę w burdelu, jakby ktoś nie zauważył ;-)
Dobry Dobry film taki naturalny spoko
OdpowiedzUsuń