WYSZŁAM ZA MĄŻ, ZARAZ WRACAM to kolejny przykład debilnego tłumaczenia tytułów. Nie rozumiem, co zdrożnego jest w "doskonałym planie". Polski odpowiednik pasuje tu jak łysemu pejsy, no ale cóż... jaki tytuł, taki film.
Pascal Chaumeil produkuje te swoje komedie romantyczne ze szwajcarską precyzją. Co dwa lata wypuszcza kolejne filmidło i niewiele ono różni się od poprzedniego. Z jednej strony można z faceta kpić i sadzić niewybredne żarty, z drugiej należy oddać szacunek. Niewielu jest reżyserów, którzy decydują się na zaszufladkowanie i doskonalenie w jednym gatunku filmowym. Najwyraźniej Pan Chaumeil lubuje się w mało wyszukanych komediach romantycznych. Jak to mówią, każda potwora znajdzie swego amatora i z pewnością wielu zachwyconych odbiorców tego gatunku znajdzie.
Nigdy nie ukrywałam, że melodramaty i komedie romantyczne to dla mnie męka Pańska i naprawdę trudno mnie w tym gatunku zadowolić. Moje czułki są mocno wyczulone na emocjonalną tandetę i lukrowany banał. UN PLAN PARFAIT niestety zahacza o jedno i drugie, jednak ma też w sobie sporą dawkę uroku i humoru, a to głównie za sprawą chłodnej osobowości Kruger i słodkiej nieporadności Dany Boona. Ta dwójka to niestety jedyny atut tego filmu. Naprawdę przyjemnie się ich ogląda.
Nie potrafię sobie jednak poradzić ze scenariuszem. Początek wydawał się bardzo dobry. Świetny pomysł na komedię. Bardzo fajnie nakreślone postaci, zwłaszcza zafiksowana rodzinka głównej bohaterki, którą ogarnęła mania prześladowcza, czyli rodzinne fatum. Koszmarem stało się jednak zakończenie. Bollyłudzka scena w kościele i randka w ciemno przy stole wigilijnym to absolutna kpina. Albo zbrakło pomysłu na sensowne zakończenie, albo twórcom koń na głowę nadepnął.
Powinnam wspomnieć na początku o fabule, ale skoro autorom nie wyszło zakończenie to mi nie wyjdzie ta reka. Film opowiada o perypetiach młodej dentystki, która postanawia znaleźć męża i rozwieźć się za jednym zamachem. Wszystko za sprawą fatum rodzinnego, które powoduje, że od pokoleń pierwsze małżeństwa kobiet są porażką. Bohaterka by zapobiec rozpadowi swego prawdziwego związku postanawia więc sfingować kolejny i tym samym odwrócić kolejność zdarzeń.
Obraz z pewnością nie jest wymagający, ogląda się go w miarę lekko, choć humor nie do końca mnie przekonuje. Bardzo fajny duet Kruger-Boon. Totalnie skopane zakończenie. Wot, taka se komedyjka na niedzielne poobiedzie.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))