Kompletnie nie powalił mnie nowy film Georga Clooneya. Utrzymana patetyczna forma przekazu była niezmiernie wkurzająca. Udowadnianie wszem i wobec, że poświęcenie życia ludzkiego jest konieczne by zachować dziedzictwo kulturowe ludzkości jest jak udowadnianie, że kura musi umrzeć, by zjeść rosół. No ale... film ma też przed sobą młodą widownię amerykańską, która Renoira uważa za firmę produkującą bidety, więc nie widzę sensu by się irytować.
Za kanwę tego obrazu posłużyła autentyczna historia grupy znawców sztuki, których zadaniem było przechwycenie skradzionych przez Hitlerowców dzieł wielkich malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy itepe itede. Dzięki nim odnaleziono najcenniejsze dziedzictwo kulturowe świata, które powróciło do swych prawomocnych właścicieli tudzież muzeów. Dzięki nim możemy je nadal naocznie podziwiać. Ich dokonanie jest więc niewspółmierne i nieocenione. Można im wlepiać medale i honory na klapy nic jednak nie odda wielkości ich czynów.
Sam film jest niczym innym niż zgrabną opowiastką z lekka przygodową w stylu OCEAN'S. Wiele tutaj humoru, zabawnych dialogów i fajnych kreacji aktorskich od Murraya, Damona i Goodmana. Nie jest to jednak dzieło porywające. Zdecydowanie za długie, mocno przegadane, a patos przelewa się z prawego rogu ekranu na lewy, co drażni i spłaszcza przekaz. Każdy mądry potrafi wysunąć wnioski, a jak nie potrafi to może lepiej jak skończy na oglądaniu kreskówek. Takie tłumaczenia i tak na niewiele się zdadzą. Sama konstrukcja obrazu również nie wnosi świeżego powiewu. Choć duch Tarantino BĘKARTÓW WOJNY unosi się w powietrzu, jednak do poziomu jego obrazu jest o wiele za daleko. Clooney odcina kupony, to wrażenie mnie nie opuszczało. Stworzył iście klasyczny obraz, rzetelnie nakręcony, zebrał fajną ekipę aktorską i mimo dość fajnej fabuły, która aż prosi się o niezłą przygodówkę w stylu PARSZYWEJ DWUNASTKI, wieje nudą i patriotyzmem z amerykańskiego pubu w dniu 4-go lipca. Jestem nawet więcej niż pewna, że zapomnę o tym filmie już jutro rano.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))