Obawiałam się, że będzie to kolejna komedia dla kretynów z masą dżołków o blołdżobach, wypróżnianiu i wymianie płynów ustrojowych. Reżyser Nicholas Stoller umiejętnie zrównoważył przyciężki amerykański humor bolączkami świeżo upieczonych rodziców. Wyszło naprawdę fajnie.
Mac i Kelly to świeżo upieczeni rodzice. Cały swój majątek zainwestowali w dom. Ich spokojne życie w sympatycznym sąsiedztwie kończy się, gdy do domu tuż za ich oknem wprowadza się grupa studentów. I jak to studenci, życie towarzyskie rozpoczynają nocą i kończą nad ranem, co niekoniecznie sprzyja porannemu wstawaniu do pracy i bezproblemowemu usypianiu maleństwa. Mac i Kelly biorą sprawy w swoje ręce i rozpoczynają wojnę podchodową z krnąbrnymi sąsiadami.
Jak na głupiutką komedię ubawiłam się naprawdę dobrze. Duet Seth Rogen i Rose Byrne bardzo dobrze się zgrał. Stworzyli bardzo zabawną parę małżeńską dobraną emocjonalnie i dzielącą wspólne zainteresowania. Ta dwójka to bardzo wyluzowana para geeków świetnie radząca sobie w dorosłym świecie. Niekoniecznie jednak zachwycił mnie Efron. Jak dla mnie był zbyt drewniany. Za to w pełni zaskoczył brat Jamesa Franco.
Nie jest to z pewnością wysmakowana komedia z ostrym jak brzytwa sarkazmem i ciętymi ripostami. To typowa amerykańska komedia z domieszką żartów niezbyt wybrednych, ale zdecydowanie nie obleśnych i żenujących. Popłakałam się ze śmiechu w scenie z poduszkami powietrznymi, a komicznych sytuacji było w filmie wiele. Słowem, było zabawnie i z sensem, czyli tak jak lubię. Ogromny plus za ścieżkę dźwiękową.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))