Lubię Setha MacFarlane, lubę TEDa, lubię jego próbę ożywienia skostniałej gali Oscarów i lubię FAMILY GUYa , jednak MILIONA SPOSOBÓW, JAK ZGINĄĆ NA ZACHODZIE nie lubię.
Nie jest to jednak komedia straconej szansy. MacFarlane jak zwykle bardzo umiejętnie stosuje gagi, wstawki znane tym, którzy zjedli zęby na kreskówce FAMILY GUY. Wprowadzając bohatera w epokę Dzikiego Zachodu kpi sobie zarówno z epoki, jak i jej obyczajów. I trzeba przyznać, że było kilka momentów, na których można boki zrywać. Jednak przesyt humoru genitalno - fekalnego stwarzał wielkie poczucie przesytu. Brak było zrównoważenia chamówy, choć niektórzy mogą uważać, że odskocznią stał się mocno wyeksponowany wątek miłosny bohatera. Dla mnie film okazał się ogromnie przesadny, choć lubię kpiny i ostry sarkazm.
Drugim mankamentem jest wspomniany wątek miłosny. Absolutny nadmiar rozterek z nim związany oraz przegadane sceny sprawiły, że film po prostu nużył. Brakowało lekkości TEDA, jego barwnego charakteru i wielowymiarowości. Humor w TEDZIE nie był tak jednostajny, jak w tym właśnie filmie.
Reasumując, wynudziłam się niemożebnie. Było wprawdzie kilka fajnych momentów, jednak na bite dwie godziny seansu i ćwierkające rozterki faceta porzuconego, szukającego ukojenia, było ich absolutnie za mało. Z pewnością bardziej barwnymi scenami były te z udziałem Giovanni Ribisi i Sarą Silverman. Fajnie nawiązano do filmu POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI oraz całkiem przyzwoite cameo z kilkoma wielkimi aktorskimi nazwiskami, no i plus za podśmiechujkę z wielkich oczodołów dziewiczej Amandy. MacFarlane jest jednak kopalnią pomysłów i liczę, że wyciągnie wnioski z tej malizny i wróci w wielkim stylu.
Moja ocena: 5/10
A muzyka, zdjęcia, klimat ? ;) Pod tym względem bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńHmm... skoro pytasz ;-)
UsuńMuzyka - kompletnie niezauważona. Zdjęcia - na tle wszystkich innych produkcji absolutnie niczym się nie wyróżniają. Od tego typu produkcji wymaga się profesjonalnych zdjęć i takie były, stworzone przez profesjonalistę. Ale żeby mnie choć jednym ujęciem zachwyciły, no niestety. Chyba że wliczać w to owcę na dachu drewnianej rudery :-)
No i klimat - fakt... ciepło tam było, ale to w końcu ... Zachód ;-)
Niezauważona? No co ty gadasz. Już pierwsze 10 minut zbudowane jest na muzyce i od tego momentu już się wie, że będzie ważnym, wręcz eksponowanym (do jednej czy dwóch piosenek nawet tańczą) elementem i zwraca się na nią uwagę. Generalnie wykonano kawał dobrej roboty! No i miejsca gdzie kręcili są całkiem zacne czy wręcz kultowe, więc nie nazwałabym tego niczym specjalnym, No i jak na western było dużo zdjęć innych niż miejscowy pub i główna "uliczka", ładnie wykorzystano możliwości lokalizacji, w których kręcono. ale wiadomo, każdy zwraca uwagę na co innego oglądając film :)
UsuńMasz rację, każdy zwraca uwagę na co innego... nawet teraz zachodzę w głowę, czy aby o tym samym filmie mówimy :-)
Usuń