Audrey Tautou w roli zimnej, jak bryła lodu, suki ??!! Czemu nie! Choć z tą rolą kompletnie jej nie do pięknej buzi wyszła nadzwyczaj przekonująco, czym udowodniła, że czasy słodkiej i niewinnej Amelii ma już dawno za sobą... i dobrze.
Ciekawa to postać, ta Teresa Desqueyroux. Długo nie oglądałam tak skomplikowanej, popapranej damskiej odmiany pozbawionej uczuć mątwy rzecznej. Podpatrując bohaterkę, aż trudno uwierzyć, że dziewczyna z dobrego domu, ułożona, inteligentna i bez przeżytych traum w dzieciństwie może wyrosnąć na tak pozbawioną głębszych uczuć osobę. Ona sama zbytnio nie tłumaczy swojego zachowania.
Sielskie dzieciństwo Teresy wydaje się oazą szczęśliwości. Jeszcze większe więc zaskoczenie, gdy parę lat później, Teresa z żywiołowego dziewczęcia zmienia się w megierę, chłodno kalkulującą każdą decyzję podejmowaną w swym życiu. Małżeństwo zawiera z finansowego rachunku zysków i strat. Życie wiedzie nudne, ale stabilne i tylko kontakt z przyjaciółką z dzieciństwa przypomina jej o czasach młodzieńczej beztroski i szczęśliwości. I ta reminiscencja powoduje w niej eskalację złości, goryczy i nieszczęścia, w którym tkwi samotnie.
Nie sposób polubić Teresę. Ona sama na to nie przyzwala, choć jej urok osobisty poraża. Jej haniebny postępek, którym doświadcza swego męża i córkę nie pozostawia żadnych wątpliwości co do jej choroby. Bohaterka to typ kobiety wiecznie nieszczęśliwej, zagubionej we własnych kłębiących się myślach. Jakiejkolwiek drogi by nie obrała, każda będzie błędną.
Podobała mi się Audrey w tej roli, jako kontrast pomiędzy jej urokliwą figurą, a mroczną physis. Choć sam obraz momentami nużył, a przeciągające się kadry wprawiały w lekką katatonię, sam film traktuję jako niezwykłą ciekawostkę, którą jest postać Teresy. Rzadko zdarza nam się obserwować kobietę z duszą mężczyzny, która ceni sobie niezależność oraz rozsądek nade wszystko. Jednak w cieniu tej niezależności bucha żar wewnętrznej walki między etyką, a namiętnością. W tym zgiełku bohaterka jest zakładniczką, która mocno pogubiła się w swych życiowych wyborach.
Muszę przyznać, że jest to naprawdę przyzwoita ekranizacja powieści noblisty Francois Mauriac'a z bardzo dobrą kreacją Tautou i Lellouche'a.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))