Określenie tego filmu mianem romansu jest kompletnym spłyceniem wartości jaką ten obraz reprezentuje. Cudowny film, nakręcony przez reżysera DOMU DUSZ, czy GOODBYE BAFANA. Obraz Augusta niesie w sobie ogromny nośnik nostalgii i tęsknoty i tylko on jest właściwą osobą, która potrafi te uczucia tak znacząco wyeksponować na ekranie.
Fabuła prowadzona jest w sposób retrospekcyjny. Starszy profesor mieszkający w Szwajcarii ratuje młodą damę w chwili zamiaru popełnienia przez nią samobójstwa. Gdy dziewczyna znika profesorowi pozostawia płaszcz i książkę. Książka, którą zacznie czytać, a która przywoła w nim tęsknotę za życiem, którego nigdy nie zaznał i ciekawość historii, którą w sobie niesie. Wsiada więc w nocny pociąg do Lizbony, a podróż ta przewartościuje jego życie kompletnie.
NOCNY POCIĄG DO LIZBONY to film nie tylko o utraconych chwilach młodości, o niespełnionych ambicjach czy przeszywającej nostalgii za czasami, w których bohater był zbyt powściągliwy, by podjąć ryzyko. Bille August przenosi nas do czasów dyktatury Salazara w Portugalii. Rysuje nam obraz ruchu oporu, prześladowań, strachu i terroru. Na tym tle miłość jest jedynie dodatkiem. Światłem, który oddziela bohaterów od mroku, którym się na co dzień otaczają. To niezwykle mądry i dojrzały film. Bez moralizatorstwa i młodzieńczej brawury. Z godnością i rozwagą ukazuje nam świat ludzi młodych widziany oczami osób starszych, którzy przeszli przez życie doświadczając każdej emocji.
Nosiłam się z tym seansem zbyt długo, za długo. A to tylko ze względu na durnowate kategoryzowanie tego filmu jako romansu. To niezwykle poruszający dramat ludzki, który gdzieś tam w tle ociera się o miłość i to w mocno gorzkim smaku.
Film ujmuje nie tylko niezwykle ciekawym snuciem opowieści, ale rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi. A przestrzał jest ogromny - Jeremy Irons, Lena Olin, Melanie Laurent, Martina Gedeck, August Diehl, Bruno Ganz, Tom Courtenay, Christopher Lee, Charlotte Rampling, czy Burghart Klaussner - sama śmietanka europejskiego kina. Każdy z tych aktorów stworzył niezwykle wartościową kreację nawet jeśli ograniczała się do kilku kwestii.
Może nie jest to film widowiskowy, zapierający dech w piersiach efektami i pełen blasków. Jednak umiejętność opowiadania Bille August dopracował do doskonałości i tym razem również nie zawiódł.
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))