Uwielbiam filmy dokumentalne. Żałuję jednak, że ostatnio z braku czasu mocno zepchnęłam je na boczny tor. Takie produkcje, jak chociażby SZUKAJĄC VIVIAN MAIER uzmysławiają mi, jak duży błąd popełniam. Cóż...życie polega na dokonywaniu wyborów i nie zawsze są one wyłącznie dobre, czy złe. Wielokrotnie trzeba dokonywać wyrzeczeń, zdając sobie sprawę, że tym samym wiele się traci. Tak właśnie odczuwam moje zaniedbanie w gatunku - dokument.
SZUKAJĄC VIVIAN MAIER to niezwykła historia o młodym człowieku, który przez zupełny przypadek wygrywa na aukcji zbiór negatywów autorstwa niejakiej Vivian Maier. Ilość zdjęć była wręcz niebotyczna, a ich jakość wzbudziła w młodym człowieku wielkie zainteresowanie osobą autorki. Postanawia więc iść śladami Vivian, by więcej dowiedzieć się o niej samej, jak i jej życiu.
Ten dokument charakteryzuje nieprzeciętność opowiedzianej historii. Determinacja zupełnie obcego dla bohaterki człowieka, który postanawia wskrzesić ją z martwych i pozostawić po niej ślad w dziejach ludzkości. Niezwykłość fotografii Maier polega na uchwyceniu życia ulicy. Potrafiła genialnie wyszukać i utrwalić momenty, które są wielokrotnie wyłącznie chwilą, mgnieniem, momentem, który przemija wśród codziennych zachowań. Paradoks jej zdjęć polegał na ich pięknie wizualnym, ale z drugiej strony bardzo bolesnej treści. Można powiedzieć, że bieda i ból stanowiły trzon jej zdjęć. Niezwykłe w tym dokumencie jest jednak to, że ta niebanalna historia i determinacja młodego odkrywcy sprawiła, że pamięć o Vivian, dzięki jej fotografiom przetrwa.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))