Matthew Vaugh z filmu na film zaskakuje mnie coraz bardziej. Jego filmy utrzymane w gatunku akcji nie zawsze zachwycały od strony fabularnej, jednak technicznie stały na wysokim poziomie. KINGSMAN to natomiast kino kompletne. Scenariusz, dialogi, aktorstwo i zdjęcia sprawiają, że ten film ogląda się wyśmienicie, a fani kina akcji powinni być zachwyceni.
Film oparty jest na komiksie Marka Millara i Dave'a Gibbonsa "The Secret Service". Po raz kolejny Vaughn sięgnął po filmową adaptację komiksu, poprzednio uczynił to z KICK-ASS. Historia opowiada o lidze dżentelmenów, którzy pod przykrywką tajnych agentów przywracają porządek, likwidując wszelką ludzką niegodziwość.
KINGSMAN to przede wszystkim przednia rozrywka. Jeśli zatem ktoś będzie się doszukiwał w nim praw logiki to może się poczuć zawiedziony. Nie o logikę tu bowiem chodzi. Film ma rozsadzać ekran szybką akcją, rozpieszczać wyszukanymi scenami walki, przy okazji bawiąc nas zabawnymi dialogami. I tak w istocie jest. Bohaterowie łamią wszelkie prawa fizyki, sceny walki sprawiają, że uśmiech pojawia się od ucha do ucha, a dialogi potrafią przyprawić o niezły ból przepony. Ja czuję się całkowicie kupiona. Zwłaszcza, że nie spodziewałam się po tej produkcji zbyt wiele. Z pewnością jednak sceny w kościele i wybuchowych fajerwerków z głowami zapamiętam na długo.
Cóż więc wiele mówić, zapraszam przed ekran. KINGSMAN to soczysta rozpierducha, w której walka dobra ze złem stanowi wyłącznie tło. Nie ma tutaj wygłaskanych scen na potrzeby małoletniego widza. Jest krwawo, brutalnie, ale nie pozbawiono tych scen smaku. To one mogą rywalizować z wieloma produkcjami azjatyckimi, w których nikt nie boi się pokazać hektolitrów krwi. Dodatkowym atutem jest z pewnością obsada. Colin dystyngowany jak zawsze, choć przyłożyć potrafi lepiej od Liama Neesona, a Samuel rozbraja swoją sepleniącą wymową. Drugi plan równie zacny. KINGSMAN to ciekawa zabawa gatunkiem, którą niektórzy zwą pastiszem i z pewnością murowana filmowa frajda.
Polecam!
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))