Paolo Sorrentino, o którym głośno zrobiło się po oskarowym WIELKIM PIĘKNIE jest reżyserem konsekwentnym w swojej twórczości. Głównym motywem jego filmów jest samotność i odnosi się ona zarówna do wspomnianego WIELKIEGO PIĘKNA, jak i WSZYSTKICH ODLOTÓW CHEYENNE'A, a nawet filmowej biografii BOSKI. Sorrentino swymi filmami dotyka również nielubianego i pomijanego, bo jakże mało popularnego problemu, jakim jest starość. Starość i samotność, trudno wyzbyć się twierdzenia, że te dwa zjawiska wzajemnie się uzupełniają i wręcz są nierozłączne. I to one są również motywem przewodnim filmu SKUTKI MIŁOŚCI.
Bohaterem filmu, podobnie jak w WIELKIM PIĘKNIE, jest starzejący się Titta. Niewiele wiemy o tym mężczyźnie, oprócz tego, co sam o sobie powie i tego, jak odbierzemy jego wypowiedzi. Jest to mężczyzna znudzony, trochę cynik i satyr, jednak błysk w oku ukazuje puste pole wypełnione samotnością. Pod tą przykrywką nieprzystępności kryje się dramat. Trochę niezależny od niego, ale o tym proponuje się przekonać samemu, bowiem życie Titta wbrew pozorom wcale nie jest nudne.
SKUTKI MIŁOŚCI mogą nam sugerować, że jest to film o miłości. W pewnym sensie tak jest. Miłości doświadczonej, miłości mężczyzny, który przeżył tyle, by wiedzieć czego się po niej spodziewać. Człowiek, który zna konsekwencje tego uczucia jest człowiekiem rozdartym. Bohater ucieka przez miłością, przez zaangażowaniem, choć wie doskonale, że paradoksalnie to jedyna możliwość wyzwolenia się z więzienia, w którym żyje. Ta bojaźń podszyta jest drugą warstwą, ciemniejszą i dużo bardziej smutną. To starość. Starość człowieka samotnego, którego nikt nie rozumie, którego nikt nie potrzebuje, którego nikt nie chce. O ile samotność można polubić, ba! można się do nie przyzwyczaić, o tyle starości okiełznać się nie da. Sorrentino prezentuje nam różne jej odcienie. Na przykładzie Titto, czy małżeństwa, zrujnowanego finansowo, które więcej chce, niż może. Starość żywi się młodością, jest niczym pasożyt, który wysysa z niej życie i choć Titto boi się młodości i jej burzliwych uczuć, nie potrafi się w pełni przed nimi obronić.
Sorrentino prezentuje swój styl konsekwentnie. Znajdziemy tutaj to, co tak polubiliśmy w WIELKIM PIĘKNIE. Genialnego, cudownego Toni Servillo, ciekawe zdjęcia i lokacje, przenikliwą i interesującą ścieżkę dźwiękową, która swoją nowoczesnością gryzie się z prezentowaną na ekranie starości, a jednocześnie tak dobrze z nią współgra. Nie jest to łatwy film, ale czy filmy Sorrentino można nazwać łatwymi?!
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))