Kolejny film biograficzny. Przez cały ten kwartał mam wrażenie, że oglądam wyłącznie filmy biograficzne. Ich wysyp w 2015 roku jest niemożliwy. Jak nie adaptacje komiksów lub remake'i, to biografie. Jakby scenarzyści cofnęli się w rozwoju o jakieś pół wieku. Ale abstrahując. Tak jak już wspomniałam PAWN SACRIFICE to nic innego jak biografia słynnego szachisty Bobby Fishera.
Bobby Fisher żył w latach zimnej wojny. Syn polskiej emigrantki, żydówki i komunistki w dzieciństwie wykazał błysk do szachów. Jego fascynacja grą sprawiła, że dość szybko osiągnął mistrzowską rangę. Chłopak mieszkając z aktywną matką komunistką, jej komunistycznymi kolegami nie tylko przesiąkł tą ideologią, ale nabrał na nią swoistej alergii. Całe jego życie podporządkowane będzie szukaniem spisków, podsłuchów i agentów obcego wywiadu. Nie jest to trudne w czasach, w których zimna wojna osiągała swoje apogeum. Jednak zachowanie Bobby'ego nie tylko było przesadne, ale wykazywało tendencje psychotyczne.
Edward Zwick nie jest mega utalentowanym reżyserem, choć udawało mu się w życiu nakręcić dobre filmy. Zwick jednak skupił swoją uwagę na pewnym etapie z życia Bobby'ego, a resztę potraktował zdawkowo. Film przedstawia nam rywalizację między USA i Rosją oraz Bobby'ego, jako pionka w tej imperialnej grze. Przedstawiono nam rywalizację między bohaterem, a jego rosyjskim oponentem. I trochę szkoda, ponieważ to co najbardziej interesujące znajdowało się w samym Bobbym. Reżyser nie skupił się na tym problemie, a choroba była jedynie tłem i usprawiedliwieniem bardzo ekscentrycznego zachowania szachisty.
PAWN SACRIFICE to standardowa biografia, nie wyróżniająca się niczym specjalnym. Zwick stworzył solidny dramat, którego perełką jest osobowość Bobby Fishera. Nie przypuszczałam, że film o szachistach może być tak interesujący. Jednak postać Fishera jest na tyle wyrazista i plastyczna, że można by o nim napisać wiele scenariuszy. I właśnie kreacja Tobey Maguire'a, który wcielił się w postać amerykańskiego szachisty, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tym bardziej, bo nie przepadam za tym aktorem.
Moja ocena: 7/10
Nie słyszałam o tym filmie. Bardzo prawdopodobne, że kiedyś go obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/