Jeśli ktoś, nie widział jeszcze filmu PAN HOLMES i wychodzi z założenia, że będzie to kolejny obraz o przygodach Sherlocka to jest w błędzie. Prawdą jest, że w kinematografii filmów o tej postaci powstało bardzo dużo. Jego wizerunek jest dość schematyczny. Głównie jest to dojrzały Pan pogrywający na skrzypkach, z fajką w ustach, w pelerynie w kratę i zmyślnym kaszkietem. Od takiego wizerunku odszedł Guy Ritchie w dość marnej serii odmłodzonego Holmesa i jego kompana z nota bene idiotycznymi adwersarzami. Zupełnie inną postać kreuje nam jednak Bill Condon, reżyser znany z filmu KINSEY i sagi ZMIERZCH. Proszę się jednak tym nie zrażać. PAN HOLMES to na tyle interesująca pozycja, by warto było po nią sięgnąć.
Jaki jest więc Holmes w oczach Camdena? To bardzo wiekowy Pan, z demencją, który opuścił swoje mieszkanie na Baker Street na rzecz domu w urokliwej prowincji.
Camden zdecydowanie odrzucił wizerunek Sherlocka znany szerokiej publiczności. Holmes nabiera cech ludzkich, choć wciąż posiada swoją przenikliwą umiejętność odkrywania ludzkich tajemnic. Nadal jest to postać sympatyczna, choć tym razem bardziej jej współczujemy. Wewnętrzne rozterki, samotność i pogłębiająca się choroba przepełniają bohatera, który pragnie przed śmiercią pogodzić się z samym sobą.
PAN HOLMES nie jest filmem wybitnym. Camden nie jest reżyserem wybitnym. Ta oryginalna fabuła została przedstawiona nam w rzetelny sposób, pozbawiony jednak błysku. Na pierwszy plan rzuca się kreacja Sir Iana McKellena. Aktor już bardzo wiekowy, jednak dramatyzm, który wykrzesał z postaci Holmesa, ujmuje.
Z pewnością nie jest to film przygodowy, choć Sherlock nadal rozwiązuje swoje zagadki. MR. HOLMES to film o walce zarówno z własną ułomnością, jak i z samotnością. Intrygujący i oryginalny obraz, w którym na tę kultową postać spojrzano w zupełnie inny sposób.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))