Ostatni Bond Sama Mendesa, najbardziej ze wszystkich części, nawiązuje do swych poprzedników. Nie ukrywam, że od CASINO ROYALE, każdy kolejny Bond kroczył po równi pochyłej. Swe dno osiągnął w SKYFALL. SKYFALL to dla mnie ogromna porażka i decydując się na seans SPECTRE obawiałam się, że kolejna odsłona Bonda może już tylko zakopać się na dnie. O dziwo, tak się nie stało. O dziwo, bowiem wiele recenzji mówiło, że SPECTRE to najgorszy Bond, jaki powstał z udziałem Craiga. Na szczęście nie najgorszy dla mnie.
Mendes w SPECTRE rozwiązuje zagadkę, która przewijała się we wcześniejszych Bondach. Zostanie zatem odkryta tajemnica, kto był mocodawcą La Shiffre, Silvy, Pana White'a. Bond jak zwykle stanie na wysokości zadania, przebije wszelkie granice fizycznych wytrzymałości i przeleci kilka panien, zgodnie z zasadą łączenia obowiązków z przyjemnościami.
SPECTRE o dziwo podobało mi się bardziej, niż SKYFALL, choć nadal nie przebija CASINO ROYALE. Bond w SPECTRE został pozbawiony starczej demencji ze SKYFALL, nie irytuje swoim psychicznym rozwarstwieniem, stał się za to Bondem, jakiego znaliśmy dotychczas. Problemem Mendesa, moim zdaniem, było zbyt mocne upodobnienie super bohatera, jakim jest agent 007, to zwyczajnego Kowalskiego. Bond jakiego lubię, musi mieć domieszkę nadzwyczajności, musi łamać bariery, a przede wszystkim ma być obiektem pożądanie, a nie pożałowania. I na szczęście Mendes wrócił po rozum do głowy, bowiem Bond w SPECTRE to facet pozbawiony tendencji depresyjnych.
SPECTRE to po raz kolejny majstersztyk kina akcji. Wiele scen robi wrażenie, choć scena wprowadzająca nie jest tak widowiskowa, jak ta ze SKYFALL. Mimo wszystko Bond ugina się, nagina i rozciąga, jak tylko się da, by sprostać zadaniu. I jak zwykle będzie musiał złamać wiele zasad, by finalnie osiągnąć swój cel.
Muszę przyznać, że szczerze cieszę się, że to już ostatni Bond z Craigem. Kolejne odsłony Bonda z jego udziałem, były coraz bardziej męczące, a aktor, nie ukrywajmy tego, jest już na ekwilibrystykę za stary. Mimo to, spędziłam całkiem przyzwoite kilka godzin ze SPECTRE i na szczęście obyło się bez potwornego bólu tyłka, tak jak miało to miejsce w przypadku SKYFALL.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))