Są filmy, których nigdy nie zapomnę, które zawsze będą robiły na mnie wrażenie i które wymagają od widza intelektu i spostrzegawczości. Do takich filmów należy między innymi KIEŁ greckiego reżysera Giorgosa Lanthimosa. Lanthimos ma niezwykły dar postrzegania świata. Ubiera go w abstrakcję, irracjonalność, którą wielu nazwie dziwactwem. Widziałam wszystkie jego filmy i odnoszę wrażenie, że przedstawia nam obraz świata z całym jego wynaturzeniem. HOMAR i KIEŁ to z pewnością filmy, które obnażają ułomności współczesnej cywilizacji.
Bałam się, że po jego ostatnim filmie, bardzo przeciętnym ALPY, Lanthimos zanurzy się po uszy w miałkiej i nudnej opowieści. HOMAR broni się niezwykle oryginalnym, nieprzeciętnym i błyskotliwym scenariuszem, który na swój sposób rozlicza się z fanatyzmem. Ten dystopiczny obraz przyszłości opowiada o wynaturzonym świecie, w którym małżeństwa, związki międzyludzkie są obowiązkiem. Ludzie samotni, zdeklarowani single lub osoby porzucone zamykane są w dość oryginalnym sanatorium, w którym pod okiem specjalistów muszą znaleźć swoją drugą połówkę. Mają na to 60 dni. Jeśli nie uda im się znaleźć swojej miłości, po tym okresie zostaną przeistoczeni w zwierzę. Główny bohater, którego zostawiła żona, wybiera tytułowego homara. Czy uda mu się znaleźć swoją miłość? Polecam przekonać się samemu.
Lanthimos, tak jak w swoich poprzednich filmach, rysuje nam obraz świata wynaturzonegom pozbawionego racjonalizmu, skierowanego ku absolutnie radykalnym poglądom. Ten dystopiczny świat uzurpuje sobie prawo do narzucania ludziom szczęścia. Pokłada w związkach międzyludzkich nadzieję na przetrwanie. Dzieci nie są tutaj celem nadrzędnym, ale środkiem do ratowania związku. Irracjonalność, którą dostrzegamy nie jest niczym szokującym. Gdy porównamy to co ma miejsce na ekranie wyjdziemy z założenia, że utrzymanie związków na siłę nie jest niczym oryginalnym, ale jest częścią składową wielu związków.
HOMAR jest filmem specyficznym i trzeba mieć to na uwadze. Lanthimos nie kręci filmów i nie pisze scenariuszy oczywistych. Utrzymuje w nim sporą dawkę abstrakcji, a jego bohaterowie są nieprzeciętni. Każdy jego film skierowany jest do widzów, którzy doszukują się drugiego dna i potrafią odkodować symbolikę. Lanthimos napakował film alegoriami. Jednak nie tylko treść buduje HOMARA. Film przepełniony jest pięknymi zdjęciami. Ścieżka dźwiękowa ma za zadanie nie tylko wypełnianie tła, ale zbudowana z kontrapunktów, buduje w scenach napięcie. Ciężko jest skrytykować ten film, choć momentami może wydać się zbyt statyczny. Nie sądziłam również, że do roli misiowatego, trochę safandułowatego głównego bohatera tak bardzo będzie pasował Colin Farrell. Genialna rola i szacunek za wyhodowanie extra dodatkowego, kompletnie aseksualnego, mięśnia piwnego. Lanthimos zrehabilitował się za ALPY i bardzo chętnie obejrzę jego kolejny film.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))