Mam wrażenie, że FELIKS I MEIRA to kanadyjski odpowiednik bardzo dobrego izraelskiego dramatu WYPEŁNIĆ PUSTKĘ z 2012 roku. I nie tylko za sprawą aktorki, która grała w obu tych filmach. Łączy je tematyka, ale różni jakość.
Kanadyjski reżyser Maxime Giroux rysuje nam obraz chasydzkiego małżeństwa. Meira w tej bardzo ortodoksyjnej rodzinie czuje się obco. Ciągnie ją do nowoczesnego świata. Jest ciekawa nowych wrażeń wbrew zakazom męża. Meira odbiega od wizerunku usłużnej żony chasyda, która skupia się wyłącznie na domu i dzieciach. Meira chce więcej i to pragnienie zaspokoi, gdy spotka Feliksa.
FELIKS I MEIRA niestety nie są tak dobrym i przejmującym filmem, jak izraelski WYPEŁNIĆ PUSTKĘ. Nie przekonał mnie romans pary, brakowało mi chemii między bohaterami. Również małżeństwo filmowych bohaterów, dramat kobiety i jej niechęć do dostosowania się były dość płytko zarysowane. Kolejnym minusem jest nierówna fabuła. Pierwsza połowa intryguje, zachęca do oglądania. Jednak z czasem film się rozłazi. Fabuła prowadzona jest zbyt chaotycznie, jak dla mnie za szybko. Urwane wątki nie pozwoliły wywołać we mnie głębszych emocji.
Mimo to Giroux przedstawił nam dość istotny problem. Niedojrzałość emocjonalna nie sprzyja podejmowaniu ważnych życiowych decyzji. Zwłaszcza jeśli mówimy o małżeństwie. Bohaterka wydaje się być zagubiona. Pragnie być zauważona, ale jednocześnie odczuwamy jej kompletny brak zainteresowania swym mężem. Podobało mi się zestawienie twardej, żydowskiej tradycji z nowoczesnością i pokusami płynącymi ze współczesnego świata. Wytrwać potrafią wyłącznie zdeterminowane jednostki, do których z pewnością Meira nie należała. W tej roli absolutnie zjawiskowa, znana z filmu WYPEŁNIĆ PUSTKĘ, Hadas Yaron.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))