Jeden z najbardziej docenionych debiutów na Sundance 2011.
Wzorcowy film poruszający temat zbrodni i kary.
Akcja rozgrywa się na mroźnej Alasce. Grupa młodych chłopców wybiera się na polowanie. W trakcie bójki, jeden z nich traci życie. Jednak uczestniczący w bójce chłopcy postanawiają, upozorować wypadek. I tak zaczyna się cała lawina zdarzeń, która pociąga za sobą masę nieszczęść wśród osób najmniej zaangażowanych w całą sytuację. Kłamstwo, jakie zostało puszczone w eter i rozpowszechnione poniosło za sobą wiele szkód i nieszczęścia.
Autor świadomie porusza wątek zarówno popełnionej zbrodni, jak i kary za nią poniesionej. Świetnie też pokazuje przyjaźń, która została poddana ciężkiej próbie. Jakie skutki niesie za sobą brak odwagi, by przyznać się do popełnionych błędów. Aż wreszcie zabiera nas w świat kłamstwa, który niczym rewolucja, pożera własne dzieci.
Wszystko to są ciężkie, ale ponadczasowe tematy. Świat, epoki, cywilizacje i ludzie mogą się zmieniać, jednak zachowania społeczne były, są i będą wciąż te same. Jesteśmy egoistami, a przyjaźń, koleżeństwo, są usprawiedliwieniem naszych słabości i wybujałego ego.
Piękne surowe zdjęcia Alaski. Chłód i biel wszechogarniająca. Do tego świerza krew aktorska w postaci autochtonów. Trochę razi amatorszczyzną, ale młodzi aktorzy dali radę.
Mimo wciąż aktualnej problematyki, pięknych zdjęć i świetnej muzy, całość wypadła blado, jak tło filmowych zdjęć. Trochę mnie znużył ten film. Trudno do końca znaleźć wytłumaczenie. Może monotonia obrazu przyćmiła trochę zmysły... :-))) W końcu jak jest zima, to nie tylko musi być zimno, ale i biało :-)))
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))