Nie ma przyjemniejszej dla mojego oka obyczajówki, niż rodzinne historie przesiąknięte żółcią i rozpaczą. I tak też jest w tym przypadku. Rodzeństwo spotyka się po latach przy łożu wiecznie dogorywającej matki, by wesprzeć ją, a przede wszystkim jej pieniądze, w tych ostatnich chwilach. Jeśli do tego dołożymy rodzinne rozliczanie przeszłości i rozgrzebywanie wzajemnych ran, to dostajemy obraz rodzinny, którego nie spotkamy na obrazkach, domowych fotach i wizytach u cioć.
Jest to trudny film do przełknięcia. Widząc poniżanie i brak szacunku w rodzinie, człowiek zastanawia się nad przymusową eugeniką. Ale każdy człowiek nosi w sobie patologię, problem w tym, że nie wszyscy potrafią ją utrzymać na smyczy.
Fred Schepisi przygarnął genialnych aktorów. Judy Davis zagrała pierwszorzędną rolę zmanierowanej, niepogodzonej z porażkami księżniczki. Geoffrey Rush odgrywający rolę podstarzałego loverboja, który nie dorósł do swego wieku. A nad tą dysfunkcyjną rodzinką czuwa Charlotte Rampling , która rewelacyjnie zagrała rozpuszczoną, wyzutą z emocji diwę, dla której nie ma żadnych świętości.
Nie jest to pozycja dla każdego. Ale z pewnością nosi w sobie wiele życiowych i uniwersalnych prawd, które często chowamy pod dywan.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))