Oglądanie filmów, które mają poniżej 6 na IMDB grozi samookaleczeniem. I czemóż ja sobie to robię ? :-) Zachodzę w głowę i nadal niczym mantra, tępy dźwięk w mojej głowie się powtarza: Bruce fakin Willis. Ech... no niestety jak ma się sentymenty, to nie ma potem zdziwienia, że spaghetti robione przez Bułgara smakuje, jak sznurowadła w keczupie rozcieńczonym octem.
Ten film teoretycznie miał być mega wypasionym filmem akcji, w którym jest jeden zajebiście groźny bandzior, tak groźny, że na swój widok w lustrze dostaje zawału. A potem są i policjanci, którzy mają z nim odwieczny problem, aż... trafiają na naocznego świadka zbrodni z naszym mega zbirem w roli głównej i sprawy zaczynają się komplikować. A dlaczego ? A bo zbir jest zbirowaty i nie lubi jak ma postronnych widzów w trakcie swoich niecnych występków, a poza tym musi udowodnić swoją zbirowatość potomnym, wybijając wszystko co z naszym widzem jest wspólnego.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby za kamerą nie stanął koleś, którego dotychczasowe, kilkunastoletnie doświadczenie, to kręcenie podrzędnych seriali. Hmm.... i na tym chyba pozostał, bo ten film jest jednym, wielkim, fabularyzowanym serialem. Kiczowate sceny walki, jeszcze gorsze sceny pirotechniczne i masakryczne prowadzenie akcji. Wszystko to jak wspomniane wyżej spaghetti. Niby ma być dobre, ale w rękach nieudolnych amatorów, smakuje jak trawa przeżuta przez krowę.
Dobrze, że chociaż D'Onofrio, który ma doświadczenie w rolach psychopatów, oddał swoją postać profesjonalnie. Nawet Willis był nieprzeciętnie przeciętny. Jednak bez D'Onofrio byłby to kiczowaty teledysk z wypacykowanym i wyżelowanym gogusiem, jakim jest Duhamel.
Dziwny to projekt. Z jednej strony pojawiają się znakomite twarze, które mają sugerować wysoki poziom. Początek filmu, też intrygująco się zaczyna. Po to tylko, żeby przy końcówce wyszło szydło z worka, że pan Barrett powinien pozostać przy męczeniu kloca jakim jest serial MENTALISTA. Szkoda, bo mogło być zacnie.
Moja ocena: 4/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))