Obejrzane
363 filmy, czyli mój plan porzucenia telewizji na dobre na rzecz jednego filmu
dziennie wykonałam. I nawet czuję się psychicznie lepiej nie oglądając tego njusowo-publicystycznego
chłamu.
Zacznę więc,
jak w moim podsumowaniu 2012 –go roku :
Kino
europejskie w 2012 roku
należało do kina francuskiego. Rok 2013 jest trudniejszy do jednoznacznego
skategoryzowania. Jest bardziej różnorodny. Zauroczyło mnie kino duńskie,
austriackie, włoskie i rumuńskie. I chylę czoło właśnie w stronę Rumunii i
Austrii, to dla mnie absolutne zaskoczenie 2013r. Europejskie perełki 2013r., to:
- PARADIES: GLAUBE (Austria)
- ATMEN (Austria)
- JAGTEN (Dania)
- UNDEVA LA PALILULA (Rumunia)
- POZITIA COPILULUI (Rumunia)
- LA MIGLIORE OFFERTA (Włochy)
- CAN (Turcja)
- ANNA KARENINA (Anglia)
- OVSYANKI (Rosja)
Reżyserem 2013r. zostaje ULRICH SEIDL. Obejrzałam jego wszystkie filmy i jestem pod ogromnym
wrażeniem prostoty i mocy przekazu, jaki nam serwuje. Zaraz po Haneke, to trzon
austriackiej kinematografii. Może nie tak szumny, ale z pewnością równie
wymowny. Czekam z niecierpliwością na kolejne jego obrazy.
Największe zaskoczenie 2013, czyli filmy, które zapadły mi
wyjątkowo w pamięć lub były zaskakująco oryginalne. Pisząc – zapadły wyjątkowo
w pamięć – mam na myśli, że nie wywietrzały z głowy po dwóch miesiącach, ale
oglądając je w styczniu pamiętam je również w grudniu. A za zaskakująco
oryginalne uważam takie filmy, które potrafią wznieść się ponad banał,
sztampę, jazdę na podstawowych ludzkich emocjach, czy zrobić z tych trzech
wskaźników taki kosmos, że kompletnie nie przeszkadzają:
- LIBERAL ARTS (USA)
- PARADIES: GLAUBE (Austria)
- JAGTEN (Dania)
- MANIAC (USA)
- DESPUES DE LUCIA (Meksyk)
- LEMALE ET HA’HALAL (Izrael)
- STOKER (USA)
- AKU NO KYOTEN (Japonia)
- GRAVITY (USA)
- ALL IS LOST (USA)
- YOU’RE NEXT (USA)
Największe rozczarowanie
2013r. O ile rok 2012 mogłam
zaliczyć do roku kina europejskiego, o tyle rok 2013 to rok kompletnych
rozczarowań. Naliczyłam ok 50 tytułów, które absolutnie mnie zawiodły, ale
skupię się na tych, które mnie osobiście załamały swoją bardzo średnią jakością, w stosunku do atencji, jaką tym
filmom poświęcono:
- BEASTS OF THE SOUTHERN WILD – nie rozumiem, jak można zachwycać się rodziną patologiczną, sory ! Ale przyznaję, główna bohaterka jest słodka.
- BERBERIAN SOUND STUDIO - kurcze liczyłam na stylowe giallo, no nie wiem, chyba będę musiała sobie jeszcze raz odświeżyć, bo nie zachwycił mnie ten obraz, a pokładałam w nim wielkie nadzieje.
- GANGSTER SQUAD – z pewnością większość się ze mną zgodzi, że 2013r. to rok Ryan’a Gosling’a. Był dokładnie wszędzie. W kinie, w telewizji, na posterach, w necie, bałam się otwierać szafę, by mi i stamtąd nie wyskoczył. Niestety ten rok nie jest współmierny do jakości filmów w jakich grał. Ten tytuł był wybitną porażką porównując do hałasu, jaki wokół niego zrobiono.
- THE BROKEN CIRCLE BREAKDOWN – absolutny średniacz, takich filmów było na pęczki, może z wyjątkiem faktu, że bohaterki miały zdecydowanie mniej dziar. Nuda, klisza i jazda na podstawowych ludzkich emocjach, która najwyraźniej się opłaciła, biorąc pod uwagę zachwyt innych. Mnie niestety, albo i stety, ten film nie rusza.
- HOLY MOTORS – Holy Motors = WTF! Nie kupuję dziwacznego surrealizmu spod strzechy. Wolę obrazy Dali.
- THE PLACE BEYOND THE PINES – po rewelacyjnym BLUE VALNTINE Derek Cianfrance najwyraźniej się zakałapućkał w swym artyzmie. Rozwleczone na maksa i bez emocji, które znalazłam w BLUE VALANTINE.
- SIDE EFFECTS – kompletne rozczarowanie kinem Soderbergha, na szczęście zdążył się równie szybko zrehabilitować wypuszczając świetne BEHIND THE CANDELABRA.
- THE CALL – uwielbiam filmy Brad’a Anderson’a i mroczne klimaty, ale tutaj zabrakło polotu, a mrok zamieniłabym na pomroczność jasną.
- DANS LA MAISON – Francois Ozon…. No cóż, od czasu BASENU i CZASU, KTÓRY POZOSTAŁ nie widziałam nic wartego większej uwagi od Pana Ozon’a. Czekam na jego nowy film MŁODA I PIĘKNA, może coś ruszy w temacie.
- TRANCE – ech… no szkoda… Danny Boyle i jedyna dobra scena to naga, jak Pan Bóg przykazał Rosario Dawson. Nawet ścieżka dźwiękowa była słaba, co u Boyle’a jest wprost niemożliwe… ha, do czasu jak widać.
- ONLY GOD FORGIVES – na ten film Winding Refn’a powieszono już tyle szmat, że aż spływa brudem. Film generalnie nie był wcale taki zły, jednak to nie poziom do jakiego mnie przyzwyczaił. Wróć że Wać Pan do Mikkelsen’a, do Bodnia, do Danii, a nie sprzedajesz dupę za złocisze ;-)
- LE PASSE – boję się, że Ashar Farhadi po CO WIESZ O ELLY? nie nakręci już nic bardzo dobrego. Póki co, z filmu na film jest równia pochyła.
- ELYSIUM – Blomkamp popłynął na fali DYSTRYKTU 9 i odpłynął w siną dal… oby wrócił.
- THE KINGS OF SUMMER – nie kupuję tego filmu. To absolutny średniacz z jedną fajną postacią i ładnymi zdjęciami.
- WARLD WAR Z – czyli bajka o zombiakach dla gromadki Brad’a Pitt’a
- THE COUNSELOR – nadal zakochana jestem w wyglądzie Cameron Diaz i w roli Bardem’a… i to by było na tyle. Z kolejnym filmem Ridley’a mam coraz więcej wątpliwości. A tak go lubię.
- Wkurwiająca FRANCES HA.
- RUSH – oprócz fajnych zdjęć pościgów nie rozumiem zachwytów nad tym tytułem, kompletnie.
Znalazłoby się jeszcze sporo takich perełek, ale poprzestanę, bo już za te czeka mnie lincz :-)
Filmy, które
osiągnęły w 2013 totalne dno:
- THE SESSIONS – sposób przedstawienia tej historii jest dla mnie nie do zaakceptowania. Każdy ma jakieś limity, moje zostały przekroczone.
- BYZANTIUM – pierwszy raz w życiu chciałam wyjść z kina.
- WRONG – uwielbiam RUBBER, ale tutaj Dupieux za mocno dla mnie odjechał. Nie rozumiem tego filmu, a jak nie rozumiem, to po co oglądać ?!
- No niedościgniona seria TWILIGHT , dokładnie jej ostatnia już część, ech… szkoda gadać.
- OBLIVION – dużo nadziei w tym filmie pokładałam. Byłam w kinie, no i kolejny raz miałam wątpliwości, czy aby dobrze, że w nim jestem. Słabo. Bardzo się zawiodłam.
- SPRING BREAKERS – gloryfikacja zachowań, którymi gardzę, a które sprawiają, że człowiek niewiele różni się od małpy. Choć obawiam się, że po obejrzeniu tego filmu i one poczułyby się urażone.
- G.I.JOE RETALIATION – absolutna strata czasu. A tak lubię pierwszą część.
- THIS IS THE END – przekrzyczane, mało zabawne i totalnie z dupy. Po napisach końcowych autentycznie cieszyłam się ciszą.
- THE BLING RING – czy Pani Coppola jest w stanie nakręcić jeszcze coś fajnego ? Oto jest pytanie !
- THE LONE RANGER – no niezły „absurd” z rąk Verbinskiego. Tego nawet WRONG nie przebije :-)
- PASSION – czyli moment godnego zejścia ze sceny, który został przeoczony. Po tym filmie De Palma będzie się musiał ostro zrehabilitować.
- CARRIE – a propos De Palmy, o ironio !!! Tego remake’a długo nie przeżyję. Dno, muł rzeczny i wodorosty i w ogóle z czym do fanów pierwowzoru – skandal! :-)
Oczywiście
nie można zapomnieć o filmach
dokumentalnych. Rok 2012 obfitował w dokumenty o tematyce finansowej, na co
w głównej mierze wpływał kryzys. W tym roku postawiono na różnorodność.
Niestety mam w tej kwestii spore zaległości. Masa dokumentów do obejrzenia. Leżą
jednak odłogiem, co spróbuję nadrobić w tym roku.
Uwielbiam
dokumenty, to jedyny gatunek, który zbliża mnie do rzeczywistości, której nie
znam. Moje typy na 2013r.:
- SEARCHING FOR SUGAR MAN (Anglia)
- THE INVISIBLE WAR (USA)
- SIDE BY SIDE (USA)
- THE ACT OF KILLING (Dania)
- STORIES WE TELL (Kanada)
Chciałabym
tylko nadmienić, że tak kiepskiego dokumentu w życiu nie widziałam. I w
rankingu kompletnego dokumentalnego dna 2013r. wygrywa polski BĘDZIESZ LEGENDĄ, CZŁOWIEKU.
Są jeszcze blockbuster'y,
które łączy ogromny budżet, świetna obsada i raczej przeciętna fabuła. To filmy
niekoniecznie oryginalne, ale zdecydowanie widowiskowe. Są jednak wyjątki i do
absolutnie trafionych, typowo komercyjnych produktów należą:
- IRON MAN 3,
- PACIFIC RIM,
- STAR TREK: INTO DARKNESS,
- RIDDICK,
- MAN OF STEEL,
- GRAVITY,
- THE HOBBIT: THE DESOLATION OF SMAUG
2013 rok jednak obfitował w masę dobrych filmów. Może nie są rewelacyjne i zapadające głęboko w pamięć, ale z pewnością wartościowe, po których obejrzeniu nie wyniosłam w sobie wyłącznie pustki:
- THE MASTER
- RUBY SPARKS
- BEHIND THE CANDELABRA
- ODD THOMAS
- QUARTET
- MUD
- LA VIE D’ADELE
- BEFORE MIDNIGHT
- THE CONJURING
- EVIL DEAD
- AIN’T THEM BODIES SAINTS
- DISCONNECT
- THE EAST
- SCENIC ROUTE
- BREATHE IN
- PRISONERS
- THE WAY WAY BACK
- PIETA
- OUT OF THE FURNACE
- THE SPECTACULAR NOW
- CESARE DEVE MORIRE
- SAVING MR. BANKS
- DJANGO UNCHAINED
Muzyka filmowa zawsze była moim konikiem, a rok 2013 nie zasypywał gruszek w popiele. Do tych, które zwróciły moją uwagę należą:
- STOKER - Clint Mansell
- SAVING MR. BANKS - Thomas Newman
- SIDE EFFECTS - Thomas Newman
- GRAVITY - Steven Price
- MAN OF STEEL - Hans Zimmer
- THE GREAT GATSBY - V/A
- OBLIVION - M83
- EVIL DEAD - Roque Banos
- wygrywa ALL IS LOST i jego naturalne dźwięki
Na koniec chciałam poświęcić więcej uwagi na kino polskie. Zeszły rok jakoś
przeszedł mi koło nosa. Nie było zbyt wiele tytułów wartych uwagi, a z
pewnością masę miazgi, syfu i chałtury. Nie widziałam wszystkich polskich
filmów w 2013r. z prostego powodu – chadzam do kina tylko na Smarzowskiego. Czuję
od lat bardzo duże rozczarowanie polskim kinem, którego nie mogę wyleczyć.
Jestem na nie obrażona, bo rani inteligencję widza. Jednak chciałabym podzielić
się moimi absolutnymi, polskimi jaskółkami niosącymi nadzieję na lepsze,
polskie kino:
- DROGÓWKA
- OBŁAWA
- DZIEŃ KOBIET
- BACZYŃSKI
- POKŁOSIE (ogromny minus za zakończenie filmu!)
- IMAGINE
- UKŁAD ZAMKNIĘTY
Zamykam to zestawienie filmem, który absolutnie
oczarował mnie swoją oryginalnością i świetnymi dialogami:
Niestety nie
było rewelacji w 2012r.. Był to jedyny rok, w którym nie znalazł się żaden
film, któremu dałam maksymalną ocenę 10 pkt..
W tym roku
sytuacja nieco uległa zmianie. I maksymalną liczbę punktów przyznałam dwóm
filmom. Rok 2013 to przede wszystkim szaleństwo w gatunku sci-fi i nawet kilku
fajnych horrorów. Te gatunki ostatnimi laty były towarem mocno deficytowym.
Jestem wielką fanką sci-fi i małego tete-a-tete z filmami gore, co oznacza, że to są moje filmy 2013r.:
- GRAVITY (reż. Alfonso Cuaron)
- AKU NO KYOTEN (reż. Takashi Miike)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))