Jak ktoś się mnie zapyta, jaki będzie kolejny film z Liamem Neesonem to z pewnością odpowiedź będzie prosta i banalna. Od 2012 roku, z małym wyjątkiem, aktor popełnia ten sam schemat. Szalejącego mściciela z artretyzmem, który gołymi rękoma powaliłby dzikiego zwierza, o ile ten by już dawno nie żył. Ale koniec ze złośliwościami. Neesona role są tak przewidywalne, jak fakt, że po zimie nadejdzie wiosna, a po niej lato. Pytanie inne, czy jest choć trochę w rolach twardzieli przekonywujący? I tu odpowiedź w zależności od gustu, z filmu na film różnie z tą autentycznością bywa. O ile w poprzednim filmie reżysera RUN ALL NIGHT, NON-STOP zagrał bardzo fajnie, o tyle w kolejnej części TAKEN łamie wszelkie prawa fizyki, biologii i dobrego smaku.
Reżyser Jaume Collet-Serra po raz kolejny stworzył film akcji, w którym nadrzędną rolę odgrywa motyw zemsty. I o ile jego poprzedni film NON-STOP podobał mi się, o tyle NOCNY POŚCIG trąci solidną kliszą. Oto podstarzały pracownik bossa nowojorskiej mafii, zapijaczony, skłócony z synem, wykidajło postanawia wyrównać rachunki, gdy syn bossa próbuje targnąć się na życie jego syna. Cała sprawa wygląda mało skomplikowanie. Okazuje się bowiem, że syn bossa to narwaniec, który wbrew woli swego ojca i z własnej głupoty napytał sobie zasłużonej biedy. Niestety prawo ojca silniejsze od prawa logiki i gdy boss postanawia pomścić śmierć syna, główny bohater spędzi całą noc na udowadnianiu niewinności i karaniu winnych.
Przede wszystkim zmęczył mnie nużący początek filmu. Kompletnie nieudolnie nakreślone postaci. Z grubej krechy rysowane. Rola podupadającego bohatera granego przez Neesona wypadła karykaturalnie. Zwłaszcza scena ze świętym Mikołajem. Liczyłam na to, że może ten słaby wstęp filmu zrekompensuje mi niezła napierdalanka. Nic z tych rzeczy. Nie ma tu spektakularnych pościgów. Brutalności też nie za wiele. A motyw z płatnym mordercą też wypadł, jakby z metra cięty. Cały film wypadł topornie i nawet plejada aktorska w drugim planie niewiele mu pomogła.
Myślę, że nietrudno przewidzieć fabułę tego filmu, jeśli przywołamy w pamięci ostatnie dokonania filmowe Liama Neesona. Pod tym względem, NOCNY POŚCIG nie jest żadnym oryginałem, a i wypada bladziej na tle konkurencji. Mnie ten film wymęczył, a liczyłam chociaż na porządną akcję, której było tyle, co kot napłakał. Mam nadzieję, że Neeson się w końcu opamięta, bo ile można udawać Greka, jeśli już skroń cała szronem obsypana, a twarz zorana zmarszczkami. Czekam na inne wcielenia Liama, bo wiem, że jest świetnym aktorem.
Moja ocena: 5/10
Czyli Neeson to nadal ten sam Neeson... choć doszły mnie słuchy, że ma zamiar skończyć z rolami super-twardzieli i kinem zemsty, na którego mieliźnie mocno ostatnimi czasy osiadł... I choć fakt faktem, mniej więcej od 2012 próżno szukać w jego filmografii czegoś "świeżego", a każdy kolejny film z jego udziałem to kopia kopii powielona po wielokroć, to przyznam się bez bicia, że w "Krocząc wśród cieni" wciągnąłem się na maksa ... ;) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń"Krocząc wśród cieni" też mi się podobał, może dlatego, że nie jest to typowa dla niego rola podstarzałego superherosa z kośćcem z tytanu, o super chitynowym pancerzu. Taki podstarzały, trochę melancholijny detektyw o wiele bardziej do mnie przemawia, niż kulejący, ale rozwalający stado wściekłych bandziorów mściciel ;)
Usuń