Simon Curtis po MY WEEK WITH MARILYN ponownie sięgnął po historię opartą na faktach. Tym razem bohaterką jest żydówka Maria Altmann, która w czasie austriackiego Anschlussu emigrowała do Stanów zostawiając swoją najbliższą rodzinę. W tym czasie naziści przywłaszczyli sobie rodzinny majątek, biżuterię oraz kolekcję obrazów wybitnych artystów, które rodzina Marii kolekcjonowała. Wśród nich znalazł się słynny portret Adeli Bloch-Bauer autorstwa Gustava Klimta. Po latach Maria Altmann przy pomocy ambitnego, młodego prawnika podejmie walkę o odzyskanie swojej własności.
ZŁOTA DAMA nie jest filmem wybitnym, mimo to w pełni mnie urzekł. Głównie za sprawą sprawnie opowiedzianej historii Marii, złożonej z licznych retrospekcji, oraz jej walki o prawa do obrazu Klimta. Problemy Marii wydają nam się oderwane od rzeczywistości. Jej motywacją w odebraniu Austrii obrazu nie jest kwestia pieniędzy, a wypełnienie woli jej przodków. To uzasadnienie wydaje się bardziej górnolotne, niż prawdziwe, ale uznajmy, że prawowitej właścicielce portretu Adeli faktycznie przyświecały wyższe cele, niż te związane z ogromną górą pieniędzy.
Film podobał mi się, a jego głównym atutem jest lekkość opowiadania, przyjemne zdjęcia i świetna, jak zwykle, kreacja Helen Mirren. To ona jest gwiazdą tego filmu i bez niej Curtis nie osiągnąłby takiego sukcesu. Wrażenie robi również drugoplanowa obsada złożona z wybitnych niemieckich aktorów [Daniel Bruhl, Tom Schilling, Nina Kunzendorf, Moritz Bleibtreu]. Choć ich potencjał nie został w pełni wykorzystany, tak dobrych aktorów zawsze się miło ogląda. Krzywdy nie wyrządził również duet Ryan Reynolds-Katie Holmes, z tymże Holmes była raczej dostawką do swego filmowego męża, niż istotną kreacją w tym filmie. Nie sądzę jednak, by ZŁOTA DAMA na dłużej pozostała w mej pamięci. Muszę przyznać, że jak na pierwsze wrażenie film jest świetnie zrealizowany, a opowiedziana historia emocjonująca.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))