Kino kostiumowe w otoczeniu angielskiej sielskości, epoki Bronte, czy Jane Austen zawsze mile mnie nastrajały. Podobnie jest również z BELLE, które jest na wskroś kinem kobiecym. Za kamerą piękna Amma Asante, która przełożyła nam historię o mocno rasistowskim rysie w sposób subtelny, romantyczny, a jednocześnie poruszający.
Główną bohaterką jest Dido. Mulatka, z nieślubnego łoża murzynki i angielskiego arystokraty. Po śmierci swojej matki młodziutka jeszcze Dido zostaje przygarnięta przez swego biologicznego ojca. Niezbyt długo przyjdzie jej się cieszyć ojcowską miłością. Jego wyjazd do Indii staje się koniecznością przekazania Dido pod opiekę wujostwa.
Dido poznajemy w już dojrzałym wieku. Dziewczyny gotowej do ożenku, a co za tym idzie z ogromem rozterek z tym związanych. Wychowana w dobrym domu, wyedukowana, prawdziwa dama posiada jeden mankament. Kolor skóry, który w arystokratycznych, angielskich domach przewidziany jest dla służby. Dido miała jednak to szczęście, że wychowała się wśród ludzi mądrych, dojrzałych emocjonalnie i niezwykle ciepłych. Świadomi ograniczeń światopoglądowych oraz czasów, w których kwitło niewolnictwo starali się, by Dido była w pełni świadoma swego istnienia. Ta świadomość różnic pomiędzy nią, a białymi miała uchronić ją nie tylko przed cierpieniem, ale również przed złymi wyborami. I trzeba przyznać, że wychowana w dość oziębłych czasach dziewczyna nie straciła zimnej głowy, by śmiało iść przez życie z podniesioną głową.
Amma Asante, w swej historii opartej na faktach bardzo subtelnie nakreśliła nam obraz Anglii XVIII-sto wiecznej z całym jej bagażem uprzedzeń, zabobonów i braku życzliwości. Postacią Dido Asante uchwyciła nie tylko problem czarnoskórej dziewczyny w wyższych sferach, ale pączkującej walki o zniesienie niewolnictwa. Wprawdzie ocaliła nas przed wizualnym okrucieństwem jednak poprzez dramat bohaterki dała wyraźnie do zrozumienia, jak nieludzkiemu traktowania i poniżeniu czarni w tamtych czasach byli poddawani.
Nie zapominajmy jednak, że BELLE również opowiada o miłości. O mezaliansie czarnoskórej Dido z aspirującym prawnikiem. O pozycji kobiety, również białej, na brytyjskich salonach. Asante pokazuje, że niezależnie od koloru skóry XVIII-sto wieczna młoda kobieta, zwłaszcza niemajętna, pozostaje w pełni zależna od męża, a i czasami ubezwłasnowolniona. Bez wykształcenia, fachu w rękach, dzięki któremu mogłaby się sama utrzymać, zmuszona jest albo liczyć na pokaźny spadek, albo łaskawego acz bogatego małżonka. Z pewnością nie były to ciekawe czasy, jednak na przykładzie Dido pokazują, że przy odrobinie silnej woli, determinacji i szczęściu można być kowalem swego losu.
Moja ocena: 7/10
Choć jestem fanką wszelakich produkcji kostiumowych, "Belle" wyjątkowo mi się dłużyła. Ale ogólnie nie jest to zły film .:)
OdpowiedzUsuńPS. Nie Austin, tylko Austen!!! Wybacz drobiazgowość, ale poprawiam wszystkich, którzy popełniają ten błąd. ;)
Dzięki za uwagę, w pośpiechu zawsze coś palnę. Już poprawiam :)
Usuń