Lee Daniels (Hej, skarbie (2009)) po raz drugi stworzył bardzo intrygujący film. Nie szufladkuje się w określonych kanonach filmowych i niezwykle dobrze mu wychodzą owe zmiany.
POKUSA to bardzo bardzo klimatyczny film. Głównie za sprawą osadzonej w latach 60-tych historii. Przypomina mi przy tym rewelacyjny Pólnoc w ogrodzie dobra i zla.
Historia opowiada o dziennikarzach, którzy usilnie pragnął przywrócić sprawiedliwość niewinnie osadzonemu za zabójstwo mężczyźnie. Sprawa toczy się w południowym stanie Ameryki, która w latach 60-tych pałała nienawiścią nie tylko do czarnych, ale i jankesów. A każde morderstwo karane było krzesłem elektrycznym.
Historia opowiada o dziennikarzach, którzy usilnie pragnął przywrócić sprawiedliwość niewinnie osadzonemu za zabójstwo mężczyźnie. Sprawa toczy się w południowym stanie Ameryki, która w latach 60-tych pałała nienawiścią nie tylko do czarnych, ale i jankesów. A każde morderstwo karane było krzesłem elektrycznym.
Historia im bardziej otwiera przed nami swoje karty, tym bardziej robi się zawiła. Pojawia się w niej problem niespełnionej miłości, porzucenia, oczywiście cała masa odniesień do nietolerancji wobec czarnych i nie tylko zresztą. To co sprawia, że ten prawie dwugodzinny thriller ogląda się tak dobrze, to zasługa z pewnością Daniels'a, ale i operatora oraz aktorów.
Rewelacyjnie utrzymany klimat lat 60-tych. Operator prowadzi kamerę, jakby zatrzymał się na filmach z tych lat. Oprócz tego, oszałamiająca scenografia, ścieżka dźwiękowa. Każdy praktycznie detal tworzy nam atmosferę, która sprawia, że ten film staje się autentyczny. Wyciągnięty z epoki, którą obrazuje.
Obrazowi pomagają również aktorzy. Mimo całej mojej niechęci do nabotoksowanej Barbie, jaką jest Kidman, wypadła wspaniale. Grana przez nią postać naiwnej wybawicielki skazańców nie jest na tyle negatywna, by ją skreślić i wystawić laurkę idiotki. To raczej zagubione dziewczę, które niczym MISS CZEGOKOLWIEK liczy na to, że swoją urodą wprowadzi pokój na świecie i uratuje wieloryby przed wyginięciem. No i Efron, który z filmu na film staje się dorosłym mężczyzną, a nie głupkowatym nastolatkiem. Przypomina mi trochę Di Caprio, którego nie znosiłam za młodu, a teraz nie wyobrażam sobie kina bez niego. Życzę Efron'owi takiego rozwoju, bo ma naprawdę dobry start. Mroczny Cusack, który jest tak obrzydliwy i aseksualny, że zwraca się całej popołudniowe jedzenie. Nie zaskoczył jedynie McConaughey. Nie dlatego, że był kiepski, wprost przeciwnie. Ale dlatego, że trochę ugrzązł w rolach południowych adwokatów i dziennikarzy. Trochę ma podobnych ról za sobą i może dlatego swoją postawą nie wnosi do filmu nic nowego. Oczywiście cały drugi plan z Scott Glenn , Macy Gray , David Oyelowo stworzyli bardzo dobre kreacje aktorskie.
Dla mnie z pewnością jest to wizualna uczta. Może historia nie zapiera tchu w piersiach, ale bardzo przyjemnie się ją ogląda.
Moja ocena: 8/10
Ścieżka dźwiękowa w całości utrzymuje brzmienie z tamtych lat. Napisana przez Al Green'a: |
Też podobał mi się ten film i również wierzę w Efrona:)
OdpowiedzUsuń