Ten film powinnam obejrzeć jeszcze w zeszłym roku. Ale jakoś z racji mojej alergii na melodramaty zawsze znalazł się inny powód, by ten tytuł odłożyć, aż w końcu o nim zapomniałam.
I chyba nic nie straciłam.
Ale krótko, bo pewnie większość już ten film widziała, i tylko ja zostałam w przedbiegach. Bardzo ciekawy pomysł. Trzeba oddać scenarzystom, że wizja dwóch światów o własnych grawitacjach jest dość oryginalna. Również wizualizacja tych światów była wyjątkowo widowiskowa. Zwłaszcza ta dotycząca świata "górnego". Co do fabuły, to już inna para kaloszy. Mam wiele zastrzeżeń i stanowczo stwierdzam, że jest ona oklepana, jak porządny kawał schabowego u sąsiada w niedzielny poranek.
Ten film to stracony pomysł na niezłe sci-fi. Co strzeliło autorom, by osadzać w nim wątek melodramatyczny, pozostanie dla mnie zagadką. Jednak mimo mojej wrodzonej awersji do wylewania łez na romansidłach, nie będę rzucała mięchem w historię. Banalną, aż głowa boli. Powiem tylko tyle, nikt się nie wysilił, mało tego nie starał się nawet wzbić na wyżyny, by historia Adama i Eden (WTF??) była bardziej oryginalna i choć odrobinę odstawała od ckliwych romansideł o mezaliansach spod znaku HARLEQUIN.
Bohaterowie są sztampowi, jak figurki w szopce bożonarodzeniowej. Nie ma w nich nic, co by w jakikolwiek sposób zaskoczyło, oczarowało, wzruszyło. Może jestem zblazowana, ale i mi czasami zdarzy się wyć na seansie, a tu....susza galaktyczna, pustynia, nagły ubytek h2o w organizmie...wyparowało.
Naprawdę szkoda. Ominę również wątek obsady filmu, tym też nie jestem zachwycona. Ale pal sześć, nie było najgorzej (mimo mojej pełnej niechęci do aktorów odtwarzających główne role). Najbardziej mi jednak szkoda historii. Gdyby autorzy pokusili się o inną wizję światów, porzucając przy tym romanse, mezalianse i amory, byłoby wybitnie. A tak... było, minęło, bez żadnych emocji, tylko wizualnie fajnie to wyglądało. I to ogromny plus tego filmu.
Moja ocena: 6/10 (zawyżona, ale nadal jestem pod wrażeniem spartolonego pomysłu na dobre sci-fi)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))