Lato piękne w tym roku. Nie ma czasu na filmy. A jeszcze mniej, by je opisywać. Będzie, więc krótko. I oby na temat.
Steven Knight odpowiedzialny za reżyserię i scenariusz. Jakież to zaskoczenie. Wprawdzie reżyser z niego przeciętny, udało mu się stworzyć wiele fajnych scenariuszy. Zaliczam do niego
Wschodnie obietnice . Uwielbiam ten film i w pewnym sensie podniósł on znacząco moje oczekiwania wobec KOLIBRA. I niestety w tym przypadku to nie ten poziom. A szkoda.
Wczoraj na fejsie pisałam o zaskoczeniu. Czym ten film mnie zatem zaskoczył ? W głównej mierze rolą Statham'a, którego znamy z ról napieprzających bandziorów tudzież zawadiaków. Nie stroni on w KOLIBRZE od młócki, ale jest ona tutaj uzasadniona. Jest w pewnym sensie etyczna. Niestety to uzasadnienie jest kliszą, jak cała reszta fabuły i to boli najmocniej.
Bohater grany przez Stathama to weteran wojny w Iraku, czy Afganistanie ... nie ważne. Ważne jest jednak to, że wydarzenia z nią związane wywarły ogromny wpływ na jego psychikę. Przeżywa tzw.post-traumatic-stress-disorder, który doprowadza go do życia na krawędzi. Balansuje on między totalnym ubóstwem, pijaństwem a gangsterką. Linią łączącą go między tym co jeszcze w nim ludzkie pozostało jest bohaterka, zakonnica grana przez Buzek. I tutaj znowu klisza, która mnie zirytowała.
A więc krótko o tych kliszach. Po pierwsze oklepany motyw powrotu do rzeczywistości po przeżytej traumie. Wiele jest prób wytłumaczeń postępowania bohatera, które mnie absolutnie nie przekonują. Są niestety zrobione na siłę pod kątem zawiązania akcji. Następna klisza to cudowne nawrócenie bohatera oraz powód jego nagłej metamorfozy, którego nie będę zdradzała. Jest również mało przekonywujący, a związek z prostytutką niczym nie uzasadniony. Tym bardziej nie rozumiem tak silnego zaangażowania, które doprowadza bohatera do zmiany o 180 stopni. I ostatni to pseudo romans z siostrą zakonną. Sama jej osoba i jej przeszłość również budzą we mnie spore wątpliwości. Knight kreśląc jej dramatyczną przeszłość w pewnym sensie usprawiedliwia poczynania siostry. Katolikom będzie łatwiej utożsamić się z jej psychicznym bólem i narzuconym wyborem. W innym przypadku uznana by była za wyrzutka i dziwkę.
Z pewnością scenariusz nie jest dziełem twórczym Knight'a. Rozwiązania w fabule jakie zastosował są oklepane i niedopracowane. Jakby pisał je, bo musiał. Przez co cały film stracił na wartości.
Czy polecam ?? Trudno ocenić. Ja skusiłam się ze względu na Statham'a i właśnie Knight'a. Jeśli ktoś lubi Jason'a to polecam. Z pewnością jest to jego jedna z niewielu dramatycznych ról, jakie zdążył w swej karierze popełnić. Jeśli jednak ktoś pała miłością do twórczości Knight'a - to tym razem nie warto, można się mocno zawieść.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))