Oceny czasami nie mylą. A jednak człowiekowi serce mięknie na widok nazwisk Giamatti, Rudd. Nie wszystko złoto, co się świeci, choć Panowie zrobili, co mogli, by choć trochę matem nie raziło.
Niestety nie jest to komedia najwyższych lotów. Po jej obejrzeniu z pewnością nada dodatkowego kolorytu dżołkom, jakie amerykanie serwują sobie o kanadyjczykach. Bo właśnie w Kanadzie rozpoczyna się dramat głównego bohatera, który to po latach zostaje zwolniony warunkowo z więzienia. Po powrocie do domu zastaje żonę, która go nie chce widzieć, córkę która myśli, że zmarł na raka i przyjaciela, który sypia z jego żoną. Oczywiście jest bez pracy. A pracę trudno znaleźć. Jest kryzys i zima i zbliżają się święta i w tej idylli bohater zatoczył pełne dno. Nie ma pieniędzy, domu, pracy i wyjechać za nią też nie może, bo kurator sznur na szyi zaciska. Wspólnie, więc ze swym przyjacielem wyruszają w podróż zarobkową do Nowego Jorku, by sprzedać tam kanadyjskie choinki.
Film jest mocno gorzki. Główny wpływ mają problemy zarówno bohatera, rozterki sercowe jego przyjaciela, jak i permanentny brak gotówki. Ich koczowanie na ulicach NY, brak popytu, mróz i zbliżająca się pneumonia dobijają wieko trumny. Gdyby tylko nadać lekkości temu depresyjnemu klimatowi mogłoby być naprawdę zabawnie. Autorzy postawili jednak nacisk na tragizm. Na dramat kanadyjskich bohaterów, rosyjskiej emigrantki pracującej u burżuazyjnych dentystów, czy czarnych którzy albo kradną, albo kombinują, by jakoś przeżyć. Smutny to obraz, a kompletnie dobija scena grabieży.
Generalnie, więc nie polecam. Niestety ani Paul Giamatti, grający więźnia na warunkowym, ani Paul Rudd, który spyknął się z jego małżonką, nie są w stanie pochwycić tak przytłaczającego scenariusza. Choć dobór jest świetny. Giamatti genialny aktor dramatyczny, który równie dobrze sprawdza się w lekkich klimatach komediowych. No i Rudd, który swoim chłopięcym, rozbrajającym uśmiechem potrafi sprzedać nie jeden kit. Cóż z tego. Nie byli w stanie podźwignąć tak depresyjnej aury, ponieważ dialogi im na to nie pozwalały. A postaci zarysowane są świetnie. Wiało więc nudą, schematem i tandetą (scena ze ślepcem, czy kalendarzem adwentowym).
Moja ocena: 4/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))