... czyli POPĘKANA SKORUPA. Opowiada o przygotowaniach aktorskich do wystawienia sztuki teatralnej. Wzięty reżyser zatrudnia grupę studentów, którzy przez najbliższe miesiące poświęcają się wyłącznie odgrywanym rolom.
Opowieść skupia się na odtwórczyni głównej roli w sztuce Josephine. Jej postać rozdziela film na dwie składowe. Jej życie prywatne, które dzieli pomiędzy studia a opiekę nad upośledzoną siostrą. Drugim tłem są próby teatralne. Eksploatowanie psychiczne aktorki, jej próby podźwignięcia emojonalnie wykańczającej roli i apodyktyczny reżyser.
Może sama historia nie jest niczym nad wyraz oryginalnym. Z pewnością jednak pozwala przyjżeć się z bliska pracy aktora oraz zastanowić się głębiej nad rolą reżysera w jego życiu. Bohaterka bowiem wpada w pułapkę. Wymagania reżysera co do jej roli powodują, że zatraca ona pewną granicę pomiędzy własną osobowością a osobowością odgrywanej postaci. Gierki, które sama stosuje stają się siecią, w którą wpada. Jej poświęcenie się roli i szukanie poza scenicznych doświadczeń kończą się psychiczną miazgą i rujnują jej życie prywatne. I znów można zastanowić się, w którym miejscu należałoby postawić granicę w przygotowaniu się do roli ? I na ile trzeba być mocnym psychicznie człowiekiem, by móc te przygotowania znieść i umieć oddzielić od życia prywatnego ?
Może film sam w sobie mnie szczególnie nie zafascynował. Jednak mimo swego prawie dwugodzinnego trwania całkiem dobrze się go oglądało. Ta przejrzystość z pewnością jest zasługą reżysera Christian Schwochow. Pamiętam jego LISTOPADOWE DZIECKO i muszę przyznać, że mało kto potrafi trudne i problematyczne tematy przedkładać z taką lekkością. Kolejnym atutem jest z pewnością gra aktorska Stine Fischer Christensen, która umiejętnie lawirowała pomiędzy postacią Josephie, a sensualną Camile (postać sceniczna). Znajdziemy również grupę aktorów, która pojawiła się u Schwochow'a w LISTOPADOWYM DZIECKU.
Z pewnością nie jest to łatwy obraz w odbiorze. To psychologiczne, nieśpieszne budowanie drogi do autodestrukcji bohaterki. Mimo to, nie odczułam niechęci i nie wiało nudą, więc spokojnie mogę uznać ten seans do udanych.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))