... czyli zabawa Polańskiego gatunkiem thrillera. Ta niekonwencjonalna opowieść przypomina mi trochę podśmiechujki Polańskiego z horroru, kiedy to wpadł na genialny pomysł z filmem NIEUSTRASZENI POGROMCY WAMPIRÓW. Zanim jednak do tego doszło wziął na tapetę thriller, nadał postaciom niekonwencjonalnego dla tego gatunku sznytu i oprawił w absurd.
I znów Polański przenosi nas w klaustrofobiczne scenerio. Wielkie zamczysko z XIw. na odciętej przypływami wyspie, a na niej małżeństwo. Ona dużo młodsza od swego męża. Od czasu do czasu dorobi mu rogów, jednak im dalej Polański prowadzi akcję, fakt jej rozwiązłości jakoś mnie nie dziwi. Ich monotonne życie zakłóca dwójka gangsterów, którzy ranni zjawiają się w ich domostwie.
To przede wszystkim obraz różnorodności. Każdy w nim znajdzie coś dla siebie. Kryminał i trzymająca w napięciu zabawa z zakładnikami. Komedia - zabawny teatrzyk w państwo domu i lokaja. Czy dramat psychologiczny. I to ostatnie nadaje tonu filmowi, bowiem Polański nadając postaciom kontrastów burzy klasyczny porządek. Gangster to typowa mamałyga. Potrafi tupnąć, stęknąć, warknąć, ale pod naporem mięknie, jak przysłowiowa ciućma. Hardość i twardy charakter przejęła młoda mężatka - zakładniczka. Potrafi znaleźć się w trudnej sytuacji. Szuka sposobów na obejście pata, w którym się znaleźli. Potrafi wspiąć się ponad własne słabości i uknuć zręczną intrygę. Gdy tymczasem, jej partner jest absolutnie ślamazarny, zagubiony, mazgaj i safanduła.
I ten uroczy tercet egzotyczny kisi i kotłasi się we własnym sosie. Próbuje znaleźć wyjście, które dla każdego z nich jest odrębne. I każdy z nich widzi inne rozwiązanie. Polański w gierki pomiędzy bohaterami wprowadza masę humorystycznych epizodów. To alkoholowa libacja nad grobem. To najazd nieproszonych gości i nieokrzesany bachor robiący tumult wśród domowników. To nieporadne próby Pani domu w okiełznaniu przeciwnika.
Można by iść dalej w konstrukcji charakterów i zastanowić się skąd taki dobór. Skąd uległość Pana domu wobec swojej małżonki. Skąd jej rozwiązłość. I dlaczego gangsterowi tak bardzo zależało by czekać na pomoc, gdy mógł z wyspy wynieść się sam. Można się w tym zagłębiać, ale nie będę przynudzać.
Polański jest mistrzem w kreowaniu dramatyzmu w zamkniętych pomieszczeniach. Można by poświęcić temu tematowi nawet więcej miejsca. Rzadko się bowiem zdarza, że kilkoro zamkniętych w jednym pomieszczeniu aktorów potrafi tak rozegrać grę, że pochłania widza kompletnie. A Polański potrafi, oj potrafi nie przynudzać, nie uteatralniać zbytnio, nie wpuszczać banału i nudy tylnymi drzwiami. Genialne, jak mało mu trzeba. Jeden pokój, para krzeseł, kilku aktorów, stół i dialog. Dialog, który mknie koło uszu, jak petarda zostawiając huk w głowie. I tak jest w MATNI, we WSTRĘCIE, ŚMIERĆ I DZIEWCZYNA, czy RZEZI. Rzadko się zdarza, że ograniczenie scenografii do maksimum i posłużenie się wyłącznie słowem do budowania akcji, nie nuży, nie usypia, nie działa ogłuszająco.
To już kultowy film. Rewelacyjna kreacja szorstkiego Lionel Stander 'a i gamoniowatego
Donald Pleasence. Muszę się jednak przyznać, że monochromatyczny obraz trochę mnie męczy. Technicolor mnie jednak zepsuł. Smutna to konstatacja bowiem ogranicza moje filmowe pole dość znacznie. No ale ... na swój sposób to bardzo uroczy film. Z pewnością bardzo klimatyczny i zabawny. A każdy w nim znajdzie, coś dla siebie.
Moja ocena: 7/10
Cul-de-sac to thriller? Nawet nie wiedziałem. :) Jeden z pierwszych filmów Polańskiego, które widziałem. W filmie panuję dziwna atmosfera pustki, którą lubię.
OdpowiedzUsuńA ja nie zauważyłam w nim pustki :-) Thriller nie w klasycznym pojęciu. To raczej rozebranie gatunku i nadaniu mu nowej formy. Gdyby podejść do fabuły w tradycyjny sposób - gangsterzy, zakładnicy, walka o przetrwanie, byłby to klasyczny thriller - ale to oczywiście tylko mój punkt widzenia, a co ja tam wiem ;-)
UsuńTeż bym zbytnio nie przydzielił go do kategorii thrillerów - bardziej fabularny, mnie nie trzymał w napięciu. I mi się aż tak nie spodobał, jak Tobie.
UsuńMoże przerysowałem pustkę? (Przerysować pustkę...) Kilkoro ludzi w zamku przy plaży oddalonych od cywilizacji. Tak ja to odebrałem.
OdpowiedzUsuńOd czego mamy porównania ;-) ale luz... każdy odbiera film na swój sposób. to kwestia bardzo indywidualna, tak już jesteśmy skonstruowani. dlatego wierzę ci, że twój odbiór filmu, mógł cię nakierować do takiego stwierdzenia (odnośnie pustki of coz) :-)
Usuń