Mimo dość chłodnego przeze mnie odbioru filmu LAURANCE ANYWAYS czekałam na kolejny film Dolana. Lubię tą jego lekkość i plastyczność, charakterystycznie ujmowaną rzeczywistość i estetykę filmową. Dolan homo seksualność obrazuje z finezją, smakiem, bez chamskiej nachalności i wkraczania w sfery, które nie dla każdego oka mogą być przyjemne. Udało mu się uchwycić balans pomiędzy estetyką, a żenadą. Ta granica często jest przekraczana w kinie o tematyce LGBT, a moje czułki niczym radar wyłapują każde złamanie estetycznej formy. Dotyczy to każdego gatunku filmowego, bez wyjątku. Ale wracając do filmu.
TOM w dorobku Nolana stanowi nowy nurt i kierunek, którego dotąd nie mieliśmy okazji poznać w jego filmach. Dolan odrzuca szaty hippsterskiego kochasia, chłopca roztrzęsionego i rozdartego gdzieś pomiędzy swoim ego a złożonością rodzinnych relacji. Bez zbędnych stylizacji, neonowej kolorystyki i pulsującego rytmu, z wielkiego świata wprowadza nas w bród i zgniliznę małomiasteczkowego życia. Na przykładzie postaci Toma kreśli obraz hipokryzji i zakłamania, które wkrada się nawet w najbliższe, rodzinne relacje. Kreśli obraz ludzkich wad począwszy od wścibstwa poprzez uprzedzenia z odrzuceniem włącznie. Kim jest zatem Tom? I to jest ciekawe pytanie, bowiem Tom przechodzi pewien rodzaj metamorfozy, która z jednej strony może wydawać się naturalną, z drugiej jest próbą załatania dziury po stracie ukochanej osoby.
Główny bohater odwiedzając rodzinę zmarłego kochanka, jego matkę i brata, adaptuje się w dość specyficzny sposób w układ, którym dotąd gardził. Relacje Toma z bratem zmarłego są oparte na sado-masochistycznej zależności. Przez większość trwania filmu próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego Tom tkwi w tak chorych relacjach? Powiem szczerze, że Dolan nie daje mi jednoznacznej odpowiedzi. Może otwarta charakterystyka postaci Toma, niedopowiedzenia i dwuznaczność mają stanowić trzon tej opowieści. Dla mnie jest to jednak dość spora bariera. Cierpienie Toma po stracie bliskiej osoby znajduje ukojenie w bólu i poniżeniu. Gra, którą podejmuje daje mu namiastkę tego, co utracił. Seksualne napięcie i podobieństwo brata do zmarłego kochanka działa na Toma niczym magnez. Ta specyficzna relacja oparta na upokorzeniu i osaczeniu z jednej strony ma ochronić Toma przed stawieniem czoła rzeczywistości, jaką jest utrata wielkiej miłości. Z drugiej jest kontynuacją, złudną iluzją relacji, którą utracił.
Mam mieszane odczucia wobec tego filmu. Zabawa formą Dolana trochę mi jednak uwierała. Ujęcia zaczerpnięte z LŚNIENIA Kubrick'a, duszna atmosfera i pączkujący obłęd niczym z MATNI i WSTRĘTU Polańskiego, czy odnośniki do PSYCHOZY Hitchcocka. Wszystko to sprawia, że Dolan zatracił gdzieś Dolana, którego dotąd znaliśmy. Z jednej strony to atut, reżyser się w końcu rozwija. Z drugiej, widać że brak mu pomysłu na film. Ociera się o gatunki, przerabia i przepoczwarza style dotąd nam znane, przy okazji tracąc swój charakterystyczny sznyt. Wprawdzie pojawia się on w zwolnionych ujęciach, w kadrach i tle muzycznym, jednak podczas seansu z Tomem odczułam brak Dolana w Dolanie. Niedookreślenie, chwiejność, chaotyczność i wrażenie, jakby reżyser walczył sam ze sobą to główne mankamenty TOMA. Od strony technicznej Dolan nadal jednak tworzy fantastyczne obrazy.
Moja ocena: 6/10
"Dolan zatracił gdzieś Dolana"... dokładnie! Nie tak dawno temu miałem okazję oglądnąć "Toma", kilka dni po projekcji jego najnowszej "Mamy", i faktycznie, to najmniej dolanowski ze wszystkich jego filmów. Ja osobiście traktuję "Toma" jako eksperyment formalny, coś na wzór fabularnej dygresji względem tego, czym zachwycał w "Wyśnionych miłościach" czy "Zabiłem moją matkę". Film chodny, cyzelowany, diametralnie różny od jego pozostałych pozycji... ale nadal dobry. Mam już za sobą wszystkie filmy Dolana, i dla mnie osobiście nie popełnił słabego filmu, choć "Tom" najmniej przypadł mi do gustu. Tematyka, którą porusz w swoich obrazach nie musi łechtać wszystkich, jednak nie ulega wątpliwości, że Dolan to zjawiska i w moim rankingu to jeden z ciekawszych twórców ostatnich lat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń