THE LITTLE DEATH to debiut pełnometrażowy australijskiego aktora Josha Lawsona. Josh napisał świetny, inteligenty i komiczny scenariusz opowiadający o kilku parach i ich losowych potyczkach. Głównym motywem filmu są zmagania bohaterów z własną seksualnością. Każda zobrazowana przez Lawsona para na tym polu ponosi sromotne porażki. Próbują więc wszelkich, nawet tych najbardziej niekonwencjonalnych metod, by swe życie erotyczne urozmaicić i ponownie rozżarzyć je do czerwoności po latach małżeńskiej stagnacji.
Lawson podzielił swój obraz na kilka segmentów. Każdy z nich opowiada o parze i ich relacjach. Każda z tych par przechodzi przeróżne losowe perypetie. Doskwiera im samotność w związku, niespełnienie, a nawet problem zajścia w ciążę. Nie są to segmenty oderwane od siebie, bowiem każdą z tych par łączy przyjaźń lub miejsce zamieszkania.
Lawson niezwykle zabawnie ukazuje przygody swoich bohaterów. Przecieranie seksualnych szlaków w postaci łóżkowych nowinek, związane z tym trudności i kłopoty sprawiają, że uśmiech bardzo często pojawia się na twarzy. Nie jest to jednak wyłącznie komedia sytuacyjna. Humor w głównej mierze skupia się na dialogach i charakterystyce postaci, która momentami jest niezwykle absurdalna [postać nowego sąsiada i jego ciasteczek]. Mimo wszystko gorycz porażek, cierpkość nieumiejętnie podejmowanych decyzji Lawson łagodzi odrobiną ironii i fetyszu.
THE LITTLE DEATH to jedna z propozycji filmowych, które należą do tych lżejszych i łagodniejszych w obejściu z widzem. Nie odczuwamy tu przygnębienia, każdy nawet najsmutniejszy wątek prowadzi do zabawnego rozwiązania, a bohaterowie są przeuroczo sympatyczni w tej swojej seksualnej nieporadności. Jeśli jednak ktoś szuka erotycznych uniesień, to z pewnością ten film ich nie przyniesie. To raczej ironiczne spojrzenie na monotonię łóżkową wśród par z długim stażem oraz ich próby na rozpalenie ognia, który już dawno wygasł.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))