Muszę przyznać, że ostatnimi dniami miałam dość ciężkie rozdanie filmowe. Masa przytłaczających dramatów o poważnej treści potrafi zmęczyć. Tym bardziej ucieszyła mnie myśl o seansie z Johnem Wick.
JOHN WICK to jeden z tych filmów, po których nie należy spodziewać się wielkiego dramatyzmu, wzruszeń, czy wymagającej fabuły. To obraz na wskroś prosty w przekazie. Tytułowy, główny bohater w kilka dni po śmierci żony zostaje napadnięty przez rosyjską mafię. Sprawcy zabierają mu dwa ostatnie powody jego życia. Ukochany samochód oraz szczenię, które otrzymał w prezencie od żony. Fakt ten przelewa szalę goryczy, a nasz bohater postanawia wyrównać rachunki.
Film oglądało mi się wybornie. Nie spodziewałam się zbyt wiele po tej fabule i równie niewiele otrzymałam. Obraz jest niezwykle prosty w swej konstrukcji. Motyw zemsty, mega rozpierducha, w której trup ściele się gęsto i nasz niezłomny mściciel. Jeśli więc ktoś poszukuje mało wymagającego filmu, w którym nie trzeba zbyt bardzo się zmóżdżać JOHN WICK wydaje się być idealną produkcją.
Kolejnym atutem tego filmu są zdjęcia. Cały film przesączony jest niezwykłą dynamiką, a akcja od początku do końca trzyma w napięciu. Fabuła absolutnie nie jest wymagająca i przywołuje w pamięci ostatnio oglądany THE EQUALIZER. Niestety w przeciwieństwie do wymienionego tytułu Keanu nie zagrał równie wybornie, co Denzel, ale tego należy się po tym aktorze spodziewać. Mimo wszystko kreacja Reevesa, po serii nieudanych produkcji, wypadła nieźle.
Reasumując, JOHN WICK to kompletnie niewybredna rozrywka, przeznaczona dla osób, które lubują się w strzelankach niczym z solidnych FPSów. Trup goni trupa, akcja mimo luk w logice toczy się wartko, a w drugim planie możemy podziwiać naprawdę świetnych aktorów: Willem Dafoe, Ian McShane, czy Michael Nyqvist.
Moja ocena: 6/10 [mocne 6,5]
Też mam w najbliższych planach Johna Wicka, ale tak "zeszmacić" Keanu Reevesa, coś nieprawdopodobnego :) Może i ma wymowę jakby był pod stałym wpływem "marihuanen", ale nigdy nie zagrał dobrze? A Denzel w "Equalizerze" to przyszedł wyłącznie po wypłatę i od razu sie zmył. Chyba najgorszy film z jego udziałem.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że będzie mi się bardzo podobał ten film :)
Salonik -polecam. Ja co prawda seans mam już dawno za sobą ale film faktycznie klimatyczny i z tym "czymś". Co do recenzji. Tak jak przedmówca powiedział, kompletnie nietrafione stwierdzenie, że Keanu zawsze gra słabo a Denzel to super liga. Otóż nie, droga pani. Porównując obydwa filmy pod względem gry aktorskiej to Keanu w swojej roli wypadł wybornie. Charyzmatyczny, zimny, seksowny a Denzel, no cóż starszy pan zagrał od niechcenia a braki sprawności w scenach walki musiały być maskowane ujęciami z kilku kamer. Odezwały się u szanownej pani stereotypy - błąd.
OdpowiedzUsuńzastanawiam się skąd ta tendencja do przeinaczania moich słów. w którym miejscu napisałam, że Keanu ZAWSZE gra słabo, albo NIGDY nie zagrał dobrej roli. napisałam, że po serii nieudanych produkcji. serii!!! a nie dorobku artystycznego. no niestety jego ostatnie produkcje typu: 47 RONINÓW, CZŁOWIEK TAI CHI, GENERACJE HMM to mega kichowate kino, z równie słabą kreacją aktora. jednak to moja subiektywna opinia, a z nią nie każdy musi się zgadzać ;)
UsuńWiedziałem że się Tobie spodoba :) To zacny akcyjniak. Kijano miał mniej wymagającą rolę niż Denzel, więc bym aż tak nie narzekał. Mi jeszcze się podobało to całe swoiste "uniwersum" schowane za kotarą zwykłej, szarej ulicy. Ten klimat z własnym hotelem, własną walutą, starymi znajomymi.
OdpowiedzUsuńto prawda, motyw z hotelem był wyborny.
UsuńZgoda, film przewidywalny, wtórny, efekciarski i w ogóle mało odkrywczy, osobiście dałem mu jedynie czwóreczkę. Ale jednego nie można mu odmówić, a mianowicie tego, że twórcy nie silą się na wydumaną, przelaną patosem krwawą wendetę z morałem. Rozpierducha - i tyle! Co jeszcze? Pamiętam ciekawie zmontowane sceny, szybki montaż naprawdę daje radę i cieszy oko. Szczere podziękowania za teksty na ręce autorki składam... ;) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam również :)
UsuńLubię kino zemsty i ten film dostarczył mi tego, czego oczekiwałem. Fajna, dynamiczna akcja, konkretna fabuła bez niepotrzebnych wątków, charyzmatyczny bohater na pierwszym planie i wyrazisty czarny charakter (w tej roli znakomity Michael Nyqvist, którego dobrze pamiętam ze szwedzkiej adaptacji "Millennium"). Keanu też bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie wiem jak Denzel wypadł w "Equalizerze", ale Keanu pokazał tu jednak klasę, na planie "Matrixa" uczył się sztuki walki i pewnie potem nadal trenował, bo jako John Wick jest w bardzo dobrej formie fizycznej. Ale i aktorskiej również - jurorzy Złotych Malin nominowali go w kategorii "odzyskany honor", uważając że rolą w "Johnie Wicku" się zrehabilitował ;)
OdpowiedzUsuń