Zdecydowanie za ciężki na dziś.
W obliczu śmierci można się przekonać, jak silna jest miłość i przyjaźń. Historia dwóch sióstr, z których jedna umiera na skutek wypadku. Zanim jednak do tego dojdzie, autorka powoli snuje historię obu sióstr i przygotowuje nas na śmierć jednej z nich. Jak bardzo potrafimy się poświęcić i ile bólu jesteśmy w stanie znieść, te kwestie przeplatają się pomiędzy słowami.
Autorką i reżyserką jest aktorka, znana większości z filmów BEGINNERS, czy INGLOURIOUS BASTERDS, Melanie Laurent. Cóż można powiedzieć. Jak na debiut kinowy, jest to bardzo dobry start. Poruszyła ciężki temat i jednocześnie zrobiła to w piękny, subtelny i nienachalny sposób. Jest naprawdę nieźle. Podobnie, jak ostatnio oglądany POLISSE, który reżyserowała również aktorka Maiwenn, muszę przyznać, że jestem w ciężkim szoku. Gdybym tylko znała adres domu Angeliny Jolie, chętnie bym jej przesłała te dwie pozycje z dopiskiem "watch, learn or never do it again" :-)).
Uwagę moją zwróciły również nietuzinkowe zdjęcia. Niektóre ujęcia są jakby zatrzymane w czasie, w bezruchu niczym obrazy. Bardzo piękne.
Tak właściwie można by się przypiąć do jednej rzeczy. Czas. Czas płynął powoli, wręcz się dłużył. To jedyny mankament. Trochę brakowało mi zaczepienia, które przytrzymałoby moją ciekawość na dłużej. Może też dlatego, że historia nie zaskakuje i nie razi oryginalnością. Z pewnością jednak jest to rzetelny dramat, który się ładnie ogląda.
Moja ocena: 6/10